Strona:PL-Denis Diderot-Kubuś Fatalista i jego Pan.djvu/339

Ta strona została uwierzytelniona.

Kubusia i rzekł: „Kubusiu, co mówisz o moich amorach?
KUBUŚ. — Że osobliwe rzeczy bywają zapisane w górze. Oto przywędrowało na świat dziecko, sam Bóg wie jaką drogą? Kto wie, jaką rolę odegra w świecie ten mały bękarcik? Kto wie, czy nie urodził się na szczęście lub zagładę jakiego królestwa?
PAN. — Zaręczam, ci ẓe nie. Uczynię zeń dobrego tokarza albo zegarmistrza. Ożeni się; będzie miał dzieci, które, po wiek wieków, będą toczyć w spokoju ducha nogi stołowe.
KUBUŚ. — Jeżeli tak jest zapisane w górze. Ale dlaczego nie miałby wyjść jaki Kromwell z warsztatu tokarza? Ów, który dał uciąć głowę swemu królowi, żali nie wyszedł ze sklepiku piwowara, i czy nie powiadają dzisiaj...
PAN. — Dajmy temu pokój. Masz się dobrze, poznałeś moje amory; sumiennie nie możesz się wymówić od podjęcia swoich.
KUBUŚ. — Wszystko się temu sprzeciwia. Popierwsze, szczupłość drogi jaka nam pozostała; podrugie, nieświadomość miejsca na którem stanąłem; potrzecie, jakieś dyabelskie przeczucie które mi mówi... że ta historja nie ma się skończyć; że to opowiadanie przyniesie nam nieszczęście, i że, zaledwie je rozpocznę, przerwie nam gawędkę jakoweś wydarzenie, szczęśliwe albo nieszczęśliwe.
PAN. — Jeśli szczęśliwe, tem-ci lepiej!
KUBUŚ. — Tak; ale coś mi tu szepce... że będzie nieszczęśliwe.