Zarzuci mi ktoś, iż Kubuś, będąc u stóp Dyzi, nie mógł w żaden sposób obetrzeć jej oczu, chyba że krzesło było bardzo nizkie. Rękopis nie powiada tego, ale można to przypuszczać.
Oto drugi paragraf skopiowany z życia Tristrama Shandy, o ile zresztą rozmowa Kubusia Fatalisty i jego pana nie jest wcześniejsza od tego dzieła i o ile pastor Sterne[1] nie jest plagiatorem, czego wszelako nie przypuszczam. Mam szacunek bardzo osobliwy dla p. Sterne, zasługującego na wyróżnienie z pomiędzy większości jego współziomków-autorów, których zwyczajem dość powszechnym jest okradać nas, mówiąc nam obelgi.
Innym razem (było to rano), Dyzia przyszła zmienić opatrunek Kubusiowi. Wszystko spało jeszcze w zamku, Dyzia zbliżyła się cała drżąca. Znalazłszy się pod drzwiami, zatrzymała się, niepewna czy wejść czy nie. Weszła wreszcie, stała dobrą chwilę koło łóżka Kubusia, nie śmiąc rozchylić firanek. Rozchyliła je ostrożnie, powiedziała z drżeniem dzień dobry, z drżeniem zapytała go jak spędził noc i jak się miewa; Kubuś odparł, że nie zmrużył oka, że cierpiał i teraz jeszcze cierpi okrutne swędzenie w kolanie. Dyzia ofiarowała się mu ulżyć, wzięła kawałek flaneli; Kubuś wystawił nogę, Dyzia zaczęła ją rozcierać flanelą poniżej rany, najpierw jednym palcem, potem dwoma, potem trzema, czterema, całą ręką. Kubuś patrzał tymczasem na nią, upojony miłością. Następnie, Dyzia zaczęła pocierać flanelą bliznę, jeszcze zaczerwienioną, najpierw jednym palcem, potem dwoma, trzema, czterema, w końcu całą ręką. Ale nie dosyć było uś-
- ↑ Wawrzyniec Sterne, znakomity pisarz angielski (1713—1768), żył przez długi czas jako skromny pastor wiejski, dopiero powodzenie pierwszej jego powieści (Życie i mniemania Tristrama Shandy)) sprowadziło go w r. 1760 do Londynu. Styl jego, mięszanina erudycji i żartobliwej powagi, był, dla swej nowości i wdzięku, podstawą zachwytu jaki wzbudziło u współczesnych to dzieło. Wpływ powieści Sterna na „Kubusia Fatalistę“ niejednokrotnie podnoszono i przeceniano: powinowactwa między temi książkami trzeba szukać raczej na tej drodze, iż obie, a zwłaszcza Sterne’a, zawdzięczają wiele Rabelais’mu. Trzeba też dodać, iż książka Diderota pozostała do dziś dnia o wiele świeższa i czytelniejsza.