i skłonny już mniemać iż niebawem przyjdzie mu może żałować tego wilgotnego, cuchnącego, ciemnego pomieszkania, gdzie żywność jego stanowił czarny chleb i woda, i gdzie rękami i nogami musiał się bronić od napaści szczurów i myszy. Otóż, dowiadujemy się, iż, wśród tych jego dumań, wyważono bramy więzienia i jego celi, dobyto go na wolność wraz z tuzinem opryszków, i zaciągnięto do armji Mandryna[1]. Tymczasem, żandarmerja, która puściła się w tropy pana, dopadła go, ujęła i osadziła w innem znowuż więzieniu. Wydobywszy się stamtąd, dzięki pomocy owego komisarza który tak dzielnie przysłużył mu się w pierwszej przygodzie, wiódł, od kilku miesięcy, zaciszny żywot w zamku Desglands’a, kiedy szczęśliwy przypadek wrócił mu sługę, równie nieodzownego do szczęścia pana jak zegarek lub tabakierka. Ilekroć zdarzyło mu się zażyć niuch tabaki, lub też spojrzeć na godzinę, za każdym razem rzekł z westchnieniem: „Co się z tobą stało, biedny Kubusiu!...“ Jednej nocy, Mandryni napadają na zamek Desglands’a; Kubuś, który poznaje siedzibę swego dobroczyńcy i swej ukochanej, wstrzymuje zgraję opryszków i ratuje zamek od spustoszenia. Czytamy następnie patetyczny opis niespodzianego spotkania Kubusia, jego pana, Desglands’a, Dyzi i Joanny.
„To ty, chłopcze!
— To pan, drogi panie!
— Skądże się wziąłeś między tymi ludźmi?
— A pan, jakimże cudem pana tu spotykam?
— To ty, Dyziu?
- ↑ Mandrin, głośny kontrabandzista w XVIII w. we Francji, którego romantyczne przygody stworzyły legendę w typie naszego Janosika.