Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/014

Ta strona została uwierzytelniona.

równie jak dawniej wyniosłym, zarabiać na kawałek nędznego chleba dla wyżywienia rodziny, już to jako cieśla, już jako bednarz w potrzebie mularz, lub dźwigacz ciężarów. Z uśmiechem w »światłych«, gedyminowskich oczach, z pogodą na starem obliczu, wytrwał aż do ostatniej chwili, wierząc, że »taki przyjdzie czas«... Rzucamy tu, oczywista, najogólniejszą kresę tego życia, nie wdając się bynajmniej w szczegóły. Notujemy tylko to, co z całego człowieka zostało w zamierzchłej klechdzie domowej, w gorzkim szepcie ponocnym, w pobieżnym wersecie o cierpieniu panów, co brodiażką i żelazem odkupili grzech rodowy i jaśni, jako aniołowie, stanęli twarzami ku przyszłości.
Ojca swego, Aleksandra, Ryszard Nienaski pamiętał doskonale, choć go niewiele zaznał. Ten to Aleksander był głównym sprawcą ruiny i kary całego rodu. Odpokutował. — Stanął na drewnianem podniesieniu i wyciągnął już był głowę, ażeby zobaczyć, jaki jest i jak się przedstawia świat poprzez nowoczesny okular polski. Na szczęście, dawne rozległe stosunki i pokrewieństwa, — stare, na poły wygasłe moce miłości i przyjaźni odwróciły i cofnęły tę głowę ku tej stronie świata. Poszedł, równie jak ojciec, podzwaniać w uszach barbarzyńców żelazem na wielkim gościńcu odkupienia.
Po upływie ośmiu lat cofnięty został z wygnania i otrzymał zezwolenie na pobyt najprzód w granicach Cesarstwa, później — nawet w Warszawie.
Początkowo obywał się niemal bez odzienia i zupełnie bez mieszkania. Ażeby uniknąć noclegu pod ławką ulicy, sypiał w pracowni współpowietników-litwinów, malarzy, — czyli, po prawdzie, — na rozległym strychu »z górnem świetleniem«.
Ten przestwór miał w rzeczy samej niejakie światło, padające poprzez brudne szyby i zadymione śniegi, lecz nie był opalany, więc pan Oleś Nienaski musiał się rozgrzewać, jak umiał. Przyzwyczajony do mrozów nieladajakich, zawijał się szczelnie w draperye, w strzępy delij hetmańskich, w łachmany kontuszów i ornatów, w różne stylowe firanki, niezbędne (podówczas) do produkowania dzieł sztuki, nakrywał się staremi kiczami i z jakiemś regimentarskiem, generalskiem, tureckiem, czy ekonomskiem siodłem pod głową spał, jak