Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/018

Ta strona została uwierzytelniona.

rzeń subtelnych, niepotrzebnych, błędnych, które przecie bardziej były przydatne dla zdrowia duszy, niż buty dla ciała. Stopy tęskniły do ciepłego piasku i do błotnistych wybrzeży stawów, — ramiona do objęć zimnej, głębokiej i wieczyście młodej wody rzecznej. Niektóre drzewa w Ujazdowskich Alejach Ryś Nienaski znał i kochał nie tylko, jak najmilszych powierników, lecz jakby zagmatwane wyrazy i niejasne formy samego siebie. Te miłował za kształt, który był niejako figurą pewnych gwałtownych uniesień i burzliwych przeżyć, — inne za woń wiosenną, co na jego nozdrza zdawała się z lubością czekać i życzliwie czyhać w noce ciemne, parne, niememi błyskawicami w dalekości porozdzierane i wzruszone do głębi.
W tymże czasie młodzieniec ten począł ssać miody z marxowskiego badyla. Sekretne czytanie »czerwonych broszurek« zarówno nocami na stancyi, jak pod ławką w czasie wykładu, ogarnęło go, jak epidemiczna choroba, której już uległa znaczna liczba jego kolegów. Lecz kiedy inni czytali dla mody, ze stadowego nałogu, przez próżność, albo ambicyę, Nienaski począł w tych świstkach i zeszytach odnajdywać swoją własną duszę, odkrywać swą istotę, która nieznana mu spała aż dotąd. Należy to powiedzieć na jego pochwałę, że nowe dogmaty ekonomiczne nie uczyniły zeń drewna, ani partyjnego koczkodana, lecz że w nim właśnie dobro odnalazły i wykryły. Dla większości jego kolegów prawdy i paradoksy broszurkowe były nową dziedziną poznania, albo komunałami niezbędnymi do rozpraw flirciarskich z pannami, środkiem wybicia się na wierzch, — jego, bodaj jedynego z całej grupy, — te argumenty moralnie zahaczyły. Co inni czytali z wierzchu od strony wyrazów, albo sylogizmów, on ujrzał od środka, od samego uczuciowego wnętrza. Dawne domowe powieści, cierpienia, ujęte w słowa krótkie, zgasłe, pyłem biegu życia przysute, nagle zadrżały, ożyły i zrosły się z nowemi myślami. Ciesielski i bednarski żywot dziada, niegdy magnata, dzieło i pracowite wytrwanie ojca, samotna troska matki, — wszystko znalazło swe wytłomaczenie — i wszechlekarstwo. Nikt tego, co Ryś mówił na rozmaitych zbiegowiskach koleżeńskich, nie mógł zrozumieć, gdyż to, co mówił, było nieudol-