Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/032

Ta strona została uwierzytelniona.

— Słuchaj, Ryszard... Jabym musiał zbadać tamtę rzecz, jabym musiał usłyszeć i zobaczyć z tamtej strony. Każdą rzecz trzeba zobaczyć z obu stron. Pozwól, ja tę rzecz zobaczę... — dopraszał się Pipek, biegnąc z boku obok Nienaskiego, który uchodził, krzycząc swoje:
— Zedrzyj ze siebie brud! Człowiekiem zostań! Człowiekiem!
W Moskwie Nienaski miał w bród roboty. Przedewszystkiem dużo lekcyi, z których się utrzymywał, wiele pracy w prosektoryach i całe niemal życie kolonii na barkach. Odrazu się tam na nim poznano. Zakładał stowarzyszenia i był ich, — jak to się w owych stowarzyszeniach mówi, — »duszą«, to znaczy, że wszystko za wszystkich robił, podczas kiedy inni prezesowali, wice-prezesowali i sekretarzowali. Pomagał, dźwigał, wspierał, zajmował się łagodzeniem kłótni, przebiegiem procesów, uśmierzaniem antagonizmów. Przyzwyczajono się bardzo łaskawie, wspaniałomyślnie, i szybko do tego, że Ryś jest i orze. Nikomu nie przyszła taka myśl do głowy, gdyż nie było to wogóle do pomyślenia, żeby wogóle ten Nienaski mógł nie tylko popełnić jakieś »świństwo«, ale żeby mógł i miał prawo czegoś »dla idei« nie podjąć, żeby się ośmielił jakiejś pracy nie robić, jakiegoś trudu publicznego nie wykonać i to od początku do końca, — żeby się on właśnie mógł od czegokolwiek wymówić i uchylić. Doszło do tego, że jeśli przyjezdny, lub przejezdny miał znaleźć mieszkanie, adres, przytułek, — odsyłano go do Ryszarda, jak do biura. Inni mieli »obowiązki«, »czas zajęty«, »masę roboty na głowie«. On zaś miał niejako poruczony sobie przez siły wyższe zakres działania, miał oddaną w ręce inicyatywę i wykonanie. Wiedziano, że to jest »facet pewny«. Przyzwyczajono się do jego cnót i cnotek, jak do prawa, któremu on podlega, jako do obowiązku, który na nim leży. Gdyby się był sprzeniewierzył swemu posłannictwu, oburzyłoby to było wszystkich, jak zdrada. Rozmaite pasorzyty siadały na społecznych cnotkach Rysia i zapuszczały korzonki łajdactwa w podatną glebę. Różne wiechcie ludzkie drwiły sobie zeń na potęgę, oczywiście, za jego plecami, żeby zaś nie cofnął podparcia, na którem owe wiechcie legały. Zalety Rysia, o których