Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/062

Ta strona została uwierzytelniona.

w imię metody swej walki, dla swego »mytu« generalnej grewy na nędzę, norę policyjną, a nawet na śmierć z biedy, lekkiem sercem skazują nędzarzy. Tamto nie są robotnicy! Tamto jest motłoch! Łazęgi, bezdomne mrowie! Otóż ja, Polak, mówię, że to są moi bracia Polacy i dlatego ich losem zajmuję się z całą gwałtownością. Kto się tu ośmieli zabronić człowiekowi, ażeby pomagał bratu swemu unieść głowę, stłuczoną przez koła karocy bogacza, zbryzganą błotem, pierzchającem z pod kopyt jego koni? Słyszałem tutaj dowodzenie, że taki wysiłek podźwignięcia człowieka jest »szkodliwy«. Szkodliwy — dla kogo? Dla »mytu«. Przychodź i szepc mu w ucho hasła swego mytu, ktokolwiek chcesz, ale wówczas, gdy się już dźwignął z ziemi! Ale kto z was ma rękę tak szatańską, ażeby się ośmieliła podnieść na tego brata, kto z was skaże go na los dobrego towaru dla handlarzy ludźmi, kto z was odbierze mu tę ostatnią deskę ratunku, gdy w obcem morzu tonie? Przedmówca, ujmujący się za każdym człowiekiem ujarzmionym, zlekceważył i ośmieszył tę małą »paliatywkę«, tę »Pracę«. Nic dziwnego. On głosi hasło wielkiego przewrotu, ogarniającego kulę ziemską. Jakżeby mógł zwrócić uwagę na maleńką twórczą rewolucyę w parysko-polskim partykularzu? Bo to była przecie rewolucya, tylko twórcza, więc, według niego, nic nie warta. Lecz on tu głosił obronę nędzarzy, więc mu muszę oddać szacunek. Jego głos jest takim samym »mytem«, jak »rewolucya« esdeków, którzy cierpliwie obserwują koncentracyę bogactw i nie przeszkadzają złemu, nie sprzeciwiają się niczemu, co widzą, albowiem wszystko odbywa się według recepty i zbliża koniec — podobni w tem do rosyjskich »starokniżników«, którzy także cierpliwie czekają na zbliżanie się końca. Głos tego mówcy jest takim samym »mytem«, jak »grévé générale« George’a Sorela i innych. Niechajże on pokaże nam ów napad nędzarzy na bogactwo. Rada i program — nic nie znaczy. Czyn tylko nie byłby złudzeniem umysłu, snem na jawie i »ideałem«, z którego tak się wyśmiewał. Trzeba nie głosów, nie haseł, i rad, i drwin, lecz czynów, choćby tak maleńkich, jak owo biuro »Pracy«. To nieprawda, żeby ono było z inicyatywy reakcyjnej. Bo zapytuję, z jakich funduszów buduje się gmachy, w których się mieszczą giełdy pracy? Z podatków, pobie-