— Powiedzieliście, że my są francuzi, patryoci francuscy. Nie macie żadnej racyi.
— Nie was też miałem na myśli.
— Tem gorzej, bo całą nową szkołę...
— Szkołę?
— »Ecole nouvelle« — mówię... O, Żłowski już podrwiwa, jeśli nie słowem, to choć spojrzeniami i miną. A ja wam tu zaraz dowiodę! Będą tam u Chartier towarzysze...
Pociąg przystawał na stacyach przez chwilę, wyrzucał jeden tłum, zabierał inny — i mknął podziemiami.
— Będą tam u Chartier towarzysze, to się przekonacie...
— O czem ja się tam przekonam, o czem?
— Wy na inteligentów gadacie, a samiście inteligent!
— Jestem inteligentem z wychowania, lecz nie z zawodu. I co z tego?
— Wasza teorya jest inteligencka, — to z tego! Łatwo wam na papierze napisać: cały proletaryat niech wstaje, — wszyscy, bez żadnego podziału na warstwy, na rodzaje, — niech rozwala świat! Napisać to łatwo wam, inteligentom, ale jak to wykonać nam, ludziom, którzy zawsze wszystko mamy robić i którzy wiemy, jak robić? Nam, robociarzom!
Żłowski milczał, patrząc na młokosa żelaznemi oczami. Rzekł wkońcu:
— To jest wykręt, nie obalenie mojej teoryi, tylko wykręt.
— A właśnie że to jest obalenie waszej teoryi.
— Nie.
— Ten, kto stawia zasadę, musi trzymać w rękach po pierwsze sposób, a po drugie narzędzie, czyli całą możność, i to całą od początku do końca, wykonania tej zasady. Co więcej, w tej zasadzie, którą się stawia, musi być zawarta moc jej rozwinięcia na przyszłość i spełnienia w zupełności. Zasada jest jak manometr na maszynie. W niej jest wyrażona cała siła i cała zdolność ogromu zagadnienia, jak w manometrze miara siły maszynowej. Wasza zasada to jest jakby manometr przybity na ścianie, — ale bez maszyny, którą wyraża. Takiej zasady niema po co stawiać, jak nikt
Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/068
Ta strona została uwierzytelniona.