Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/069

Ta strona została uwierzytelniona.

manometru bez maszyny nie umieszcza na murze. Chyba w jakiem muzeum osobliwości tego świata.
— E, z was, widzę, to filozof, nie robotnik. Jakiś pragmatysta, czy co u licha!... — drwił Żłowski.
— Wy sądzicie, że robotnik filozofią nie może się zajmować? U was tak, — albo bakałarz, albo czarny robotnik. A ja na złość wam, szkolarzom, jestem robotnik, który nocami czyta, chodzi, gdy tylko chwilę znajdzie wolną, na wykłady, słucha nawet Bergsona... Jako taki powiadam wam, że jesteście inteligent, pisarz, apostoł. Ale nam nic z waszej teoryjki nie przyjdzie, nam, do których należy ziemia...
— Zobaczymy!... — rzekł Żłowski.
— Wy jesteście człowiek mocny, to tak. My o was wiemy i pamiętamy. Cztery lata w tych tam jakichś krestach, jakby na krzyżu...
— O, już deklamacye...
— Dziesięć lat na sybirskich śniegach, kilka lat w tułactwie po zagraniczu, ucieczki, wypędzenia, życie czyste z pracy rąk. My nie zapomnimy!
— Dziękuję!... — roześmiał się Żłowski z dziwnie bezdenną pogardą, zupełnie jakby splunął przez zęby.
— Mówię wam szczerą prawdę, — ciągnął ów Blas, nachylając się ku niemu z nieuniknioną arogancyą »uświadomionych« robotników. Jego oczy rozumne, śmiałe, pełne prawdy i pewności siebie, pełne honoru i zapału nie ustępowały z twarzy antagonisty.
— Widzicie, tak, — mówił, — myśmy przecie wasze pisma przeczytali, a trzeba było tłomaczyć je na francuskie. Dużo my na to czasu stracili. A po przeczytaniu, po dyskusyi w naszem kole, powiadają ludzie: — et, gaduła! Ja was bronił, ale bez powodzenia. Szczerze wam to mówię, bo co w bawełnę obwijać? Jakież wy środki macie w ręku? Żadnych. Mówicie: przemień czarną secinę świata w rewolucyonistów, apaszów złącz z metalowcami, baciarów z elektrykami — i bij zabij! Jakże to może być? Zaręczycie wy, że ten apasz nie zrabuje zdobyczy proletaryackiej, dobra wspólnego i nie przywłaszczy sobie chleba głodnych, nie zakopie w ziemi skar-