Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.

idą wielkim krokiem, — chodzi o spożytkowanie odpadków mlecznych, serwatki, która się dziś marnuje, dla karmienia racyonalnego prosiąt i eo ipso chodzi o wytworzenie z czasem własnych rzeźni, własnych masarni i własnego handlu eksportowego na wielkie rozmiary.
— To z moją architekturą...
— Z architekturą! Tylko w ten sposób możemy skasować marnowanie się trzody w zgonnictwie, idącem na pożytek Berlinowi, zwiążemy cały nasz lud w kooperatywę wytwórczą. Damy mu nie tylko nowe źródło bogactwa, ale także praktyczną naukę racyonalnego gospodarstwa w zakresie krowy i prosiaka. Polityka? Program maksymalny? Olbrzymią gałęź handlu w krótkim czasie stworzymy i oddamy ludowi na własność.
— Jeszcze nie widzę związku z moją architekturą...
— Właśnie na porządku dziennym mamy rozłam prawicowy i lewicowy w mleczarstwie.
Gdy Ryszard wyraził zdziwienie, iż kierunek tak płynny może sobie pozwalać na »rozłamy«, doktór nie słuchał.
— Co powiesz — pytał — przecież i za te świńskie ideały sadzają, kogo się da! Żeby też tu kogo z tej waszej Europy! Żeby się też dobrze przypatrzył tymże naszym »wiecznym spiskom« w celu stworzenia hurtowni stowarzyszeń spożywczych, albo zakładania chłopskich kas pożyczkowych, któreby dostarczały środków na podniesienie wytwórczości kooperatywnej! Do ośmiu milionów chłopstwa! Słyszysz kawaler? A nas tu wciąż »paczka«. W »paczce« jestem przez całe moje życie! I gdybyż to choć w innych dziedzinach było jak w tem mleczarstwie i świństwie ideowem! Ale w innych dziedzinach... Tam jest dopiero prawdziwe świństwo!
Ryszard spytał doktora wprost, co ma robić? Tyle lat w kraju nie był, więc wybór trudny.
— Co robić?
Doktór się zamyślił, a po rozwadze oglądał uważnie dawnego pupila.
— Tosamo, — mruczał, — chłopię... Oczy wesołe, łapy, jak u cyklopa... Istny żart dobrotliwego Pana Boga... Architekt! Ależ,