Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

wieży, największa, była wówczas zamieniona na zborzyszcze wyznawców aryanizmu. Od Szafrańców zamek gryfiecki przeszedł w drodze wiana do Oleśnickich, którzy z czasem powrócili na łono kościoła katolickiego i mają wspaniałe pomniki na świętym Krzyżu. Wieża, prawdopodobnie, nie stykała się z zamkiem. Stała osobno, wysunięta ku południowi. Przed nią w półkole zataczała się fosa na jakie czterdzieści stóp głęboka. Fosa ta tworzyła pierścień, którego kamieniem-zwornikiem była właśnie wieżyca. Zamek sam stał na obszernej płaszczyźnie, (dziś skromnem włościańskiem podwórku). Musiał być olbrzymi, jak na to wskazywały rozległe fosy. W ciągu lat z ruin zamku z dodatkiem nowej cegły, (już zapewne w dziewiętnastem stuleciu), dziedzice włości gryfieckiej stawiali kolejno budowle gospodarskie: wspaniałe stodoły, z potężnemi skarpami, na łukach, gorzelnię, oficyny, wreszcie dwór, stosunkowo niepokaźny. W dawnych fosach pasły się teraz krowy gospodarskie, — a poza fosami krzewiły się gęste sady. Wieża, zwrócona czołem do dawnego zamkowego dziedzińca, zamieniona została przez tychże dziedziców na śpichlerz. Teraz wraz z częścią muru na dwadzieścia stóp wysokiego, a zaopatrzonego w strzelnicę, stanowiła zwornik innego, czysto gospodarskiego pierścienia. Nareszcie ostatni z właścicieli dużego latifundium Gryfy, lasy wyciął, stawy pospuszczał, całość dziedzictwa rozparcelował, a pieniądze otrzymane za to wszystko przegrał w karty. Dwór nabyła gmina na urząd. Olbrzymi, ośmnastomorgowy sad kupił bogaty włościanin, chodzący dorobkiem za parcelacyami. Pociął całość na kawałki. W cudownych gąszczach drzew owocowych, produkujących doborowe gatunki, gdzie były niegdyś cieplarnie, ananasarnie i brzoskwiniarnie, a nawet winnica, rozgospodarzyła się na swój sposób dzierżawcza nędza żydowska. Stary, rozłożysty dom, niegdyś oficyalistów, z mocnemi skarpami, nabył inny przemysłowiec wiejski, trudniący się biciem wieprzów i sklepikarstwem. Dawną karczmę z pysznymi podcieniami, wzniesioną na głębokich piwnicach, rozebrano również na materyał. Z gruzów ktoś sklecił sklepik żydowski. Wszystkie murowane obory, potężne ze ścian zamku powstałe stajnie, stodoły i lamus rozebrali koloniści nowonabywcy na podmurówki i kominy chałupek i obó-