susze dla dorosłych systematyczne wykłady oświatowe. Zabrał się do dzieła z całym zapałem, zmusił wszystkę inteligencyę do roboty i postawił na swojem. Pewnego wieczora nieprzejrzany tłum ludzi prostych z miasteczka i wiosek przyległych, jak na odpust, przybył do sali największej, mieszczącej się w najokazalszym hotelu miasta. Była to inauguracya szeregu wykładów. Sam doktór Żwirski w swej własnej dostojnej osobie podjął się wygłosić pierwszą lekcyę o budowie ciała ludzkiego. Nikt z prostaków nie wiedział, co to takiego będzie. Ludzie wyciągali szyje, a dziewczęta tuliły się w kącie i zakrywały oczy na widok »kostusi«, dużego szkieletu, ad hoc, z chwalebną pracowitością przygotowanego przez doktora. »Chałubiński miasta Posuchy« ze swadą i znawstwem poziomu umysłowego swej owczarni, wygłosił odczyt znakomity, niczem wstępną prelekcyę. Tłomaczył tak jasno i tak dobitnie rozmaite machinacye organów grzesznego ciała, że subtelniejsze damy miasta były literalnie zgorszone i potępiały udostępnianie chłopom tego rodzaju »zepsucia«. Jednakże początek udał się świetnie, aczkolwiek potrosze zawiódł oczekiwania słuchaczów. Ludzie myśleli, że to będzie jakieś »tłomaczenie z polityki«, a tu tymczasem tłomaczono, jakie człowiek ma kości i jak trawi to ta jadło. Lecz i na następny odczyt doktora Misiaka, który znowu wypalił znakomitą filipikę przeciwko pijaństwu, ludzie się zeszli. Ten wykład »O wódce i pijakach« wywołał liczne komentarze, a nawet dysputę na miejscu, w sali. Pewien cieśla, pan Michalski, w grupie chętliwych słuchaczów na boczku zbijał gromko twierdzenia doktora Misiaka i bagatelizował wartość świetlnych obrazów, dowodząc, że oto on, Filip Michalski, od niepamiętnych czasów trzy razy dnia rżnie spirytus i nie kieliszeczkiem, ino pełną szklanką, a siłę, chwalić Boga, w garści ma, belkę na zrąb, jak nic wyda. A on, doktór Misiak, nic nie pije, to jest prawda, ale też z tego łykania herbaty tak wygląda, że Pan Bóg musi żałować i martwić się, poco go też stworzył. Inne jednak grupy, osobliwie kobiece, pochwalały wywody doktora i dziękowały mu za to, że tak tym hyclom chłopom nagroził, »bo się aże na dzieciach to ich chlanie skrupia«. Były nawet takie, co chodziły milczkiem cupnąć doktora Misiaka w lśniący tryumfalnie mankiet, za to, co nawygadywał i pokazał w obrazi-
Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/144
Ta strona została uwierzytelniona.