ukwiała. »Dyrektor banku« tak był oszołomiony i porwany własną działalnością, że oto on, »grajek od Korngolda«, jeszcze raz powietrzem młodości odetchnął, iż z nadmiaru uniesienia spił się u tegoż Korngolda podrobionym szampanem, zbeczał się, skrzyczał wszystkich, sponiewierał najrdzenniejszymi wyrazami, nie wyłączając nikogo, nawet siebie i pani Sabiny, i spał aż do trzeciej godziny popołudniu następnego dnia. Po panu Topolewskim nauczał pewien student-technik, na kondycyi przebywający w jednym z okolicznych dworów. Był to wykład przystępny o maszynach latających, szybowcach, płatowcach, sterowcach, hydroplanach i tak dalej. Pewien młody rzeźbiarz, przypadkowo zabłąkany do Posuchy dla wykończenia na cmentarzu miejskim pomnika zmarłej kapitalistki, wpadł w Ryszardowe sieci i zmuszony był do wyrecytowania prześwietnej lekcyi o poecie Lenartowiczu. Rzeźbiarz umiał tak wypowiadać wiersze jednego z najszczerszych poetów świata, że obudził nieistniejące czucie dla poezyi w tłumie słuchaczów, za jednym zachodem, na zawsze utrwalił w pamięci młodego pokolenia wiejskiego i miejskiego te cuda mowy polskiej, poprostu nauczył na pamięć odrazu o »Kalinie«, o sierotce, idącej »przez zagony, przez pole«... Nastąpił później odczyt z zakresu kosmografii, wygłoszony przez inżyniera powiatowego, a przepleciony dygresyą o znaczeniu nauki, którą to dygresyę Henryk Topolewski zaczerpnął z powieści Bolesława Prusa pod tytułem »Faraon« i dowcipnie do odczytu zastosował. Był wykład z zakresu zoologii, który całej imprezie dużo złego narobił, gdyż prelegent, student zagranicznego uniwersytetu, nie wytrzymał i palnął coś »niepotrzebnego« o darwinowskim poglądzie na pochodzenie gatunków. Dwa odczyty z zakresu architektury, z uwzględnieniem poziomu umysłowego słuchaczów, przygotował Ryszard Nienaski. Jeden z przyjaciół doktora Misiaka specyalnie przyjechał do Posuchy z Warszawy dla wyłożenia mieszkańcom tych stron istoty kooperatyw spożywczych. Były liczne opowiadania z historyi, czytanki utworów literackich — i tak dalej. W czasie dwuletniego pobytu w Posusze architekt ani się obejrzał, gdy dociągnął blizko do setki wykładów niedzielnych. Sprawa ta pochłonęła nieprzebraną masę trudu, przeszkód, zabiegów i utrapień wszelkiego rodzaju. Na każdy
Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.