że plotki o moim ojcu, które rozpuszczają wszyscy, a i ta, najlepsza w świecie, ale papla, ta Sabcia, — są to złośliwe wymysły i niesprawiedliwości. Sam pan zobaczy. Sprytne i dowcipne jego postępki, na które nikt z kapcanów nigdyby się nie zdobył, bo do tego trzeba mieć głowę na karku, podają za jakieś zbrodnie.
— Ciekawym!
— Przypuśćmy... No, dobrze, powiem! Ale jeżeli się przekonam, że pan to powtórzy choćby tej Sabie, to pana znać, widzieć nie chcę!
— Dobrze! Zgadzam się na ten wyrok.
— Po przyjeździe do Paryża ojciec był w wielkim niedostatku. Ledwie jakieś kilkanaście franków w kieszeni... Ani mieszkania, ani znajomych, ani stosunków, ani o co rąk zaczepić, — a za sobą tylko plotki warszawskie, długi i skandaliczna opinia...
Zamilkła i zwolniła kroku. Ryszard nie odzywał się, szanując jej przygnębienie. Podniosła nierychło głowę i mówiła:
— Więc to tak... Siedział w Café de la Paix przy stoliku, popijał czarną kawę po obiedzie, którego nie jadł... Czytał gazetę. Przy sąsiednim stoliku usiadły i rozmawiały dwie eleganckie francuzki, damy z towarzystwa. Jedna zwierzała się drugiej, że nazajutrz są jej imieniny i że mąż zgodził się kupić jej na te imieniny drogi fortepian. Chodzi o to, gdzie go kupić, u Erard’a, czy u Pleycl’a. Otóż o to radziła się przyjaciółki. Zapytana nie mogła się zdecydować, co doradzić. Za Erard’em przemawiało to, za Pleycl’em co innego. I tak nie mogły oświadczyć się za żadną z tych firm. Z tem wyszły. Ojciec krok w krok wyszedł za temi paniami. One rozstały się przed kawiarnią — i ta, której imieniny miały być następnego dnia, wsiadła do automobilu, mówiąc na odjezdnem do przyjaciółki, że wraca do domu. Papuś wsiadł również do auto i kazał szoferowi jechać tuż tuż za ową damą. Gdy ona zatrzymała się już przed jakimś domem, wysiadła i weszła w bramę, wbiegł za nią, dał konsierżowi dwa franki i poprosił o informacyę, jak się nazywa ta dama, która dopiero co weszła, kim jest jej mąż, jakie jest jego stanowisko, majątek — i tak dalej. Powziąwszy te wszystkie wiadomości, udał się natychmiast do składu fortepianów Erard’a, kazał się zaprowadzić
Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/171
Ta strona została uwierzytelniona.