Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/199

Ta strona została uwierzytelniona.

nas tam pięć, moich sióstr ciotecznych trzy i jeszcze jedna kuzynka. Chodziłyśmy do Narwi kąpać się... Ten Besio zawsze z nami. Dopóki byłyśmy w sukniach, ubrane na brzegu, biegał, skakał, szczekał...
— Szczekał?
— No, jakże! Aportował, kopał myszy, gonił jaskółki... Jakże zaczęłyśmy się rozbierać do kąpieli, odwracał się tyłem i tak odwrócony od nas, z pyskiem skierowanym w stronę łąk siedział przez cały czas naszej kąpieli. No, który zachowywałby się tak porządnie?
— Pewno, że nie każdy!
— I rzeczy pilnował, jak najwierniejszy służący. Gdyśmy wreszcie wyszły z wody i poubierały się, dopiero się raczył odwrócić. Wtedy się cieszył bardzo hałaśliwie. W lesie znowu był nieoceniony. Bo w lesie samej jest troszkę nieswojo, prawda? A z nim to się człowiek nic nie boi.
— Człowiek — to znaczy Xeniusia?
— A cóż to ja nie jestem człowiek? I znowu »Xeniusia«... — przedrzeźniała jego omdlałe sylaby. — A cóż będzie z temi pieniędzmi?
— Z jakimi?
— No, co to je pan miał zacząć gromadzić, zbierać?...
— A już zacząłem je zbierać!... Od dziś... Cały dzień zbierałem pieniądze... — mówił ze śmiechem.
— Chwała Bogu, ale żeby dużo! Panie, bo źle z nami będzie!
— Wszystko będzie dobrze... Ale niech pani jeszcze o Narwi opowie! Jeszcze coś o tych łąkach...
— Radabym, żeby pan je zobaczył!
— Chciałbym zobaczyć, ale koniecznie z panią. Pokazałaby mi pani, co tam jest. Jabym był może jeszcze posłuszniejszy od tego Besia.
— Akurat! Panby mię od rana do nocy karmił po łyżeczce morałami. Ale niech tam już! Już trzeba brać ten ulepek, bo to z dobrego serca i dla mego zdrowia... Z Besiem, jak się do lasu poszło, to on tam miał swoje sprawy, a ja sobie szłam sama. Bo ja lubię sama. Pan to spostrzegł, jak storczyki pachną lasem?