Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/241

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pewien genialny pisarz Francis Jammes mówi: »Wiara daje mi szczęście, z którem nic na ziemi porównać się nie może, a więc wierzę«.
— Jammes... — radośnie zagadnął Tytus, — ten, co opisał przygodę zajączka ze świętym Franciszkiem?
— Tensam. Wiara daje mu szczęście, a więc wierzy. Gdyby zbytek jemu, lub komukolwiek, dawał szczęście, z którem nic na ziemi porównać się nie może, zbytek byłby dobrem. Nie jestże to egoizm? Jestem w posiadaniu prawdy, gdyż bezpieczeństwo, które stało się udziałem mej duszy, jest tak dobre! Doskonalenie swej duszy, czystość, jasność, ukojenie, spokój, zatoka cicha. Wy pływajcie, nierozsądni żeglarze, po dzikiem morzu, ja stąd, z zatoki mojej spokojnie i z modlitwą na ustach oglądać będę wasze błędne drogi na grzbietach szalonych fal. Jeżeli który pochłonięty zostanie, jego to wina. Czemuż do zatoki cichej nie zawija?
— Bóg, który wszystko waży i pamięta, dał mi w niezgłębionem miłosierdziu swojem łaskę ujrzenia męża, co duszę swoją położył w dzieło prawości, co się mocą wewnętrzną wydźwignął ponad moc szatańską...
— Jest taki? Któż to?
Zakonnik umilkł. W ciemności słychać było jego niezgrabne stąpanie, iście dziadowski chód — i głos uprzejmy, kiedyniekiedy udzielający rad:
— Tędy... Na prawo... W lewo się teraz weźmy...
Nienaski szedł na oślep, nic nie widząc. Nareszcie w szczerym lesie i zupełnej ciemności dały się słyszeć głosy, rżenie konia, szczekanie psów. Wicher przygłuszał te dźwięki. Raz zdawało się, że przylatują zdala, to znowu były tuż, jakby o parę kroków. Raptem przed oczyma Ryszarda zjawiły się wysokie masy ciemności jeszcze grubszej, niż leśna. Wpatrzony w nie, rozpoznał kształt dachu. Po chwili, idąc tuż za zakonnikiem, minął bramę i znalazł się na dziedzińcu, otoczonym ze wszech stron. Można to było dostrzec, bo w jednej połaci tego okólnika, w jakiemś podcieniu, którego strona wewnętrzna była otwarta, świeciło się. Duże ognisko ukazywało wnętrze tej budowli i znaczną część podwórza. Ludzie snuli