Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/247

Ta strona została uwierzytelniona.

miejsca tyle, co w trumnie, czyli na dorosłego człowieka. Na wysokość było go więcej, bo można było obracać się wewnątrz swobodnie i siedzieć, dosięgając głową powały. Zamiast posłania były w tej celce zwyczajne deski, z deską pochyłą pod głowę. Nie było również okna. Ażeby jednakże człowiek żyjący tam nie udusił się z braku powietrza, przy wezgłowiu belka była nawskróś przepiłowana dwoma ukośnemi rznięciami, a romboidowy jej odcinek osadzony na tyblu, który pozwalał obracać to niby-okno. W razie zaduchu w celi zakonnik mógł odemknąć sobie naraz dwa otwory, popychając ręką ów ukośny kawał belki, który w czasie wielkiego zimna, lub wichru szczelnie do swego macierzystego miejsca przystawał i otwory zamykał. Celę od celi przedzielała ścianka z grubych tarcic. Wszystkie one stanowiły rodzaj pawlacza, wzniesionego w połowie owej izbicy otwartej, gdzie strawę warzono.
Nienaski zawinął się w grubą gunię, czy bundę, którą był znalazł w tem grobowisku, uchylił nieco okienka, żeby mieć oddech na świat... W nocy sypał bardzo gęsty i obfity śnieg, który zalepił otwory w przecięciach belki. Było jeszcze ciemno, gdy w klasztorze poczęto ruszać się, tupać nogami w grubych i podkutych butach, zstępować ze schodków, które trzeszczały, mruczeć modlitwy i śpiewać pieśni. Ryszard czuł wciąż w sobie chorobę, lecz że rzeczy swe przemoczone zostawił przy ognisku, trzeba było w opończy biec po nie na bosaka. Tymczasem z przyjemnem zdumieniem zastał te rzeczy złożone przy wejściu do celki wysuszone do cna i oczyszczone starannie. Wzruszyła go ta grzeczność. Co tchu ubrał się i wysunął nazewnątrz, żeby za nią podziękować, jak się domyślał, Tytusowi. Gdy ze schodków zlazł do dolnego podcienia, zobaczył zakonników, sunących dokądś parami. Zmierzali do małej budowli, która zamykała otwartą przestrzeń. Nienaski wszedł za nimi we drzwi otwarte i spostrzegł, że to jest kaplica. Szary zmierzch przedświtu późnej jesieni w górach jeszcze panował, lecz można już było odróżnić przedmioty. Mało ich było w tej świątyńce. Była to izba prosta, pospolicie sklecona, jak wszystko tutaj. Rzucał się w oczy tylko ołtarz w głębi. Zapalono świece, osadzone w lichtarzach z wycinanemi ozdobami z kolorowego papieru. Wtedy uwidocznił się