Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/016

Ta strona została uwierzytelniona.

psychiki, nauki która wówczas nie była nawet w zalążku, a której zjawiska — jasnowidzenie, przenoszenie się na odległość — miały go zajmować zawsze.
Co się stało z tym Traktatem o woli? W Ludwiku Lambert znajduje się dramatyczna scena, gdy, po zaciętej obronie, władze szkolne zagarniają skrzynkę z niedozwolonemi rękopisami. „Ojciec Haugoult sprzedał zapewne jakiemu sklepikarzowi w Vendôme Traktat o woli, nie znając doniosłości skarbów, których zarodki zmarniały w rękach nieuków“, kończy Balzac nawpół żartobliwie a nawpół z żalem.
Próbował się i w literaturze pięknej. Koledzy nazywali go „poetą“: istotnie spłodził nieszczęśliwy poemat o królu Inkasie, z którego jakiś niewydarzony wiersz stał się w szkole przysłowiem i przyczyną prześladowania kolegów. Znany jest los nieszczęsnego chłopca, w którym koledzy odkryją skłonność do pisania wierszy...
W tem kolegjum spędził tępy i leniwy uczeń sześć lat, oddany pracom, których nikt nie podejrzewał. Ten tryb życia podkopał wreszcie zdrowie chłopca; owo zdrowie, którem tak tryskał w domu rodzicielskim. Pobladł, oczy mu się zapadły. Jego wygląd,