mnóstwo i w nich był nieodrodnym synem swego ojca.
Od szóstej wieczór, jest na usługi swojej damy. Jeszcze dymiący natchnieniem, zjawia się w jej buduarze, aby się robić najpotulniejszym z bawidamków, aby żebrać o miłość, dać się wodzić za nos, a za chwilę, w poczuciu swej wartości i siły, wybuchać grzmotem gniewu i przyprawiać zachwyconą damulkę o drżenie. Chcecie być świadkiem tych scen, tych odmiennych znowuż bitew, czytajcie Księżnę de Langais[1].
W czasie pobytu w Aix, pani de Castries i szwagier jej, książe de Fitz-James (niżej księcia ani przystąp!), zaproponowali pisarzowi wspólną podróż do Włoch, ofiarując mu miejsce w swoim powozie. W jego stanie interesów było to szaleństwo, i Balzac — popełnia je z entuzjazmem. Zwiedzać Włochy, tę ziemię miłości, — z Nią! z nią, która nareszcie, w tej podróży niemal poślubnej, podda się głosowi serca...
Mała gromadka wyjeżdża z Aix w październiku w r. 1832. Co zaszło w drodze, — niewiadomo, dość że w Szwajcarji pisarz wynajduje jakiś pretekst wzywający go pilno do Paryża i w sposób nader gwałtowny opuszcza towarzystwo. Wraca do swej sa-
- ↑ Błąd w druku; powinno być – Księżnę de Langeais.