przy takim nieporządku życiowym, przy tem życiu z musu niemal klasztornem a przerywanem „pantagruelicznemi“ wybrykami, przy tej kipiącej wyobraźni, jasne jest, że każdy związek sercowy Balzaka musiałby się skończyć katastrofą. I nie jest może trafem — a jeżeli trafem, to dla pisarza szczęśliwym — fakt, że wówczas pojawiła się w życiu Balzaka istota, wcielająca jedyną może formę miłości, jaka dlań na dłuższą metę była możliwa, miłość przez wyobraźnię, — miłość, która, dzięki listom pisarza, stała się jednym członem więcej Komedji ludzkiej.
W lutym roku 1832 — w chwili niemal gdy wybierał się pierwszy raz z wizytą do pani de Castries — otrzymał Balzac inny list od kobiety, datowany z zapadłej wsi na Wołyniu, „w Rosji“. List ten, obok entuzjazmu wywołanego jego utworami, zawierał ubolewanie nad pesymizmem i brutalnością Jaszczura, i zaklinał pisarza aby wrócił „do źródła czystszych natchnień“.
W tej chwili Balzac — wciąż robiący niespodzianki swoim wielbicielom — kończył druk pierwszego dziesiątka swoich płochych