Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

stworzy tła, jak on je umiał stworzyć słowami. A cała potężna gra myśli, cały ładunek inteligencji, — wszystko to nie chwyta się ekranu. Można powiedzieć, że najlepiej nadaje się dla kina to, co w dziele Balzaka jest najsłabsze.
Teatr był tylko jednem z „przedsiębiorstw“ Balzaka, ale w głowie jego wciąż roją się nowe. Obraca tyloma miljonami na papierze, że całkiem naturalną drogą chce je przenieść w życie, ile że dla niego rzeczywistość i urojenie nigdy nie były rozgraniczone zbyt ostrą linją. Robi się w wyobraźni wynalazcą, wielkim spekulantem etc. Gdzie spojrzy, widzi miljony. W czasie podróży do Polski projektuje natychmiast po przybyciu wielki interes na sprowadzenie polskich dębów do Francji: kalkuluje co do grosza wszystko, prowadzi korespondencję z fachowcami; rzecz okazuje się nierealna, ponieważ konieczność dwukrotnego przeładowywania czyni transport zbyt kosztownym. Jednego dnia, dochodzi z urywku jakiejś rozmowy do wniosku, że muszą istnieć na Sardynji kopalnie srebra nie wyczerpane do dna przed dwoma tysiącami lat przez Rzymian: z dnia na dzień puszcza się na Sardynję z zamiarem uruchomienia tego interesu... Traci trzy mie-