Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/157

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale, jeżeli robiła to ku swojej chwale, jakże się miała zawieść! Każdy Francuz, każdy wielbiciel Balzaka, czytając te spreparowane listy, musiał się zdumieć, w co ta kobieta, ta Cudzoziemka zmieniła impulsywnego i kipiącego życiem człowieka. Stosunek ich dwojga, w istocie serdeczny i prosty, wydaje się w owych fałszowanych listach upokarzający z jego strony, niewdzięczny i chłodny z jej strony. Co więcej, małżeństwo pani Ewy, którego opóźnienie tak zrozumiałe jest dziś dla znających wszystkie okoliczności, przedstawiać się musiało w świetle tych listów conajmniej dwuznacznie, a pobudki pani Ewy conajmniej zagadkowo.
Jak więc było naprawdę?
Przedewszystkiem, jeżeli ma się już o tem mówić, to niepodobna załatwiać się jedną formułą z uczuciem, które trwało przez ośmnaście lat w różnych okolicznościach i które miało różne fazy. Jedna to ta, kiedy pani Ewa, z rozegzaltowaną główką, pierwszy raz wychyliwszy się wreszcie ze swojej Wierzchowni, gdzie, będąc sama prawie dzieckiem, urodziła pięcioro dzieci, poznaje swego tajemniczego korespondenta i wielkiego pisarza. Otwiera się jej oczom nowy świat. Wówczas, — wiemy to z listów Bal-