Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.

Do tego, listy Balzaka stają się coraz rzadsze. Raz na kwartał... A kiedy pani Ewa skarzy[1] się na to i próbuje odwetu, on pisze jej z oburzeniem:
„Och, jaka mi się wydajesz mała; jak dobrze widać, że jesteś z tego świata! Nie piszesz do mnie, bo moje listy stają się rzadkie! Więc tak, były rzadkie, bo nie zawsze miałem pieniądze na opłacenie porta, a nie chciałem tego powiedzieć! Tak, nędza moja dochodzi do tego stopnia, i jeszcze dalej...“
Tak pisze autor, o którego bajecznych honorarjach legendy chodzą po Europie, a list pisany jest w Jardies, owej posiadłości, którą Balzac „dla oszczędności“ kupił w dobie największych opałów finansowych i w której utopił sto tysięcy! Najtężsi biografowie Balzaka z trudem mogą to zrozumieć, a dopiero każcie to rozumieć zakochanej kobiecie!

Tak więc, położenie ich dwojga było nierówne. Dla Balzaka, te siedem lat były, mimo rozłąki, najpełniejsze w jego życiu; dla pani Ewy były to lata najbardziej puste, beznadziejne. Naraz, w listopadzie r. 1841, umiera pan Hański, zostawia Ewę wdową. Kim jest ta wdowa? Czy ową dawną naiwną korespondentką Balzaka, która przesyłała mu ręką guwernantki kreślone listy pełne anielskich

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – skarży.