szczański ton jego rodziny, małostki i kłopoty codziennego życia mogą spłoszyć jego damę. Zwłaszcza jakiś list matki, która, jak zawsze nerwowa i cierpka, połajała o coś syna. „Rozumiesz, pisze ten do siostry, że pani Hańska, która żyje tutaj bogata, kochana, uwielbiana, waha się wejść w świat, gdzie widzi same niesnaski, długi, kłopoty... i teściową, która łaje swojego maleńkiego, liczącego pięćdziesiąt jeden lat...“
Decyzja zmienia się ciągle; pisarz wciąż znajduje się między upojeniem nadziei, a bólem zawodu. Kiedy się widzi tego genjalnego człowieka, już naznaczonego piętnem śmierci, a tak niesłychanie wytrwałego w swojem chceniu, tem lepiej rozumiemy nasilenie balzakowskich figur i ich pragnień.
Wkońcu ta wierna miłość, to gorące pragnienie, przemogły wahania pani Ewy; może przyśpieszył jej decyzję wyrok lekarzy, nie wróżący Balzakowi życia. Nie chciała może, aby umierał w rozpaczy, jak ojciec Goriot, nie ziściwszy swoich marzeń.
Oto list, jaki Balzac wysyła do siostry nazajutrz po ceremonji. Ileż naiwnej dumy bije z tego listu; z jakiem upojeniem wylicza biedny genjusz jeszcze raz swoje dostojne koligacje!
Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/188
Ta strona została uwierzytelniona.