Zdziwili się zapewne nasi czytelnicy, że agenci policyjni, którzy przyszli aresztować Piotra, nie zastali go w domu. Dla czego nie powrócił? Opowiemy to.
Wyszedłszy od pana Blanchard, spostrzegł Piotr olśniewające błyskawice i usłyszał huk uderzającego gdzieś w dali piorunu. Kilka grubych kropel deszczu padło na ziemię.
— Straszna burza nadciąga — pomyślał. — Leontyna zostanie może dłużej na wizycie, z obawy by ją deszcz w drodze nie złapał. — I przyszła mu chęć pójść aż do pałacu Lucerolle, a jeśli dziewczyny w drodze nie spotka, zaczekać tam na nią i do dziadka ją odprowadzić.
Była to myśl bardzo naturalna.
Poszedł więc a w ślad za nim postępowali w pewnej odległości, Lezard i Moulinet.
Na ulicy Grenelle zatrzymał się Piotr przed pała-