Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/115

Ta strona została przepisana.

Raz zastała ją Solange wróciwszy trochę wcześniej niż zwykle do domu, tonącą w łzach, których nie miała czasu ukryć przed swoją opiekunką.
— Spostrzegam droga Ello — rzekła czule — żeś nagle posmutniała. Oto i teraz płaczesz, aż oko ci nabrzmiało. Powiedz mi, co ci tak dolega?
— Wybacz droga pani usposobieniu, nad którem nie umiem zapanować — rzekła smutno Gabrjela. — Prawda, że płaczę za często, na myśl o biednej istotce, która ma wkrótce przyjść nz świat.
— Pomówmy więc dziś dłużej o tem maleństwie. Musiałaś już obmyśleć co chcesz dalej przedsięwziąć. Jakie są twoje plany na przyszłość? Nie pytałam cię wcześniej, gdyż nie chciałam robić ci przykrości. Jeżeli jednak myśl twoja zajęta przyszłemi losami twego dzieciątka, radabym wiedzieć, coś zdecydowała?
— Dotąd nic jeszcze, droga moja pani. Cobym chciała uczynić, wszędzie trafiam na przeszkody nieprzełamane. Jestem ogromnie zaniepokojona i przygnębiona ciężką troskę. Wszystko mnie przestrasza; nie wiem na prawdę, co się ze mną dzieje...
— Zastanówmy się nad twojem położeniem droga Ello. Opowiedziałaś mi szczerze twoje smutne dzieje, które niestety są zwykłą historją, takich jak ty, biednych, niedoświadczonych, a rzuconych w wir świata bez opieki... młodych i ładnych dziewczątek. Zostałaś niegodnie uwiedzioną, następnie opuścił cię ten łotr, wyzyskawszy twoją słabość... Jest to zapewne wielkie nieszczęście, ale które da się jeszcze naprawić. Kończysz lat ośmnaście... w twoim wieku dopiero się życie zaczyna. Nie powinnaś zatem wątpić o przyszłości.... Prędzej, czy później, przejęty skruchą i żalem, ojciec zgłosi się do ciebie.
— Oh! nigdy nie śmiałabym mu się pokazać na oczy...
— Jakie też z ciebie zawsze dziecko Ello kochana! Pozwól niech ja ci to wytłómaczę. Jeżeli ojciec cię przywoła, musisz wrócić do tego domu, gdzie masz wszelkie prawo zamieszkać, z głową podniesioną do góry, a nie jak winowaj-