Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/117

Ta strona została przepisana.

termin rozwiązania twego będzie bliskim, zamówimy mamkę dobrą i poczciwą, a skoro przyjdzie na świat, ona zabiorze do siebie niemowlątko. Od tej chwili „Towarzystwo Dobroczynności“, którego fundatorką jest pani baronowa, zajmie się dziecięciem najzupełniej. Będzie rosło, utrzymywane i kształcone, na koszt tegoż „Towarzystwa“. Nauczą dziecko jakiegokolwiek rzemiosła, któreby mu dało na przyszłość kawałek chleba, czy to będzie chłopczyk, czy dziewczynka. Czegóż możesz pragnąć więcej? Czyż taka przyszłość dziecka nie powinna cię zupełnie zadowolić?
— Mogłożby być inaczej? — Gabrjela wybuchnęła rzewnym płaczem. — Ah! czuję się najszczęśliwszą, żem panią spotkała na mojej drodze... Bóg, to sam Opiekun nieszczęśliwych, sprowadził panią do mnie, biedaczki, od wszystkich opuszczonej i ginącej bez ratunku!
— Gdyby słyszał ją Blaireau — pomyślała panna Solange — zdziwiłby się nielada, że uważają go za wcielenie Opatrzności.
— Uspokoiłaś mnie pani cokolwiek — odezwała się Gabrjela. — Sądzę, że odtąd ustaną moje ciężkie troski. Nie rozdzielą mnie przecie z dzieckiem raz na zawsze, co? Wszak będzie mi wolno widywać je kiedy-niekiedy nieprawdaż?
— Bez wątpienia, droga Ello... jak często zechcesz sama.
Przez kilka dni następnych, biedna młoda kobieta, zdawała się swobodniejszą. Słowa opiekunki przejęły ją błogą otuchą. Nabierała odwagi, a przyszłość przedstawiała się jej mniej ponuro.
Nagle nastąpił u niej objaw psychologiczny, którego nie przewidywali z góry, i nie liczyli się z nim, ani Solange, a tem mniej Blaireau.
Gabrjela uczuła pierwsze ruchy w łonie swego dziecięcia. Natychmiast przeniknęło ją dziwne uczucie. Niby strzała płomienista, przebiła na wskróś jej serce, oświecając umysł jednocześnie. To coś wzniosłego, boskiego, dla profanów niepojętego.... miłość macierzyńska zrodziła się w niej, obejmując ją całą w swoje wyłączne posiadanie, z niezwykłą gwałtownością.