zbyt ciekawych, zajedziemy drogą połową od strony stodół. — Proszę mi dać klucz od tamtej bramy.
— Wracasz więc do Paryża?
— Natychmiast, gdy mi mama każę podać śniadanie.
— Poszlę więc zaraz po ów klucz do ogrodnika.
— Doskonale.
— A cóż będzie z mamką?
— Zanim opuściłem Paryż dziś rano, oznajmiłem ugodzonej kobiecie, żeby była gotową na jutro. Przybędzie wkrótce po nas, przywieziona przez mego służącego, któremu wydałem stosowną instrukcję.. Wspominałem mamie, że płacę ją od miesiąca. Miało się dziecię odłączyć przed dwoma tygodniami tam, gdzie teraz służy. Aby zrobić dogodność margrabinie de Coulange, zgodzono się jednak zatrzymać mamkę, aż do terminu rozwiązania u mojej siostry.
— Wszystko zatem ułożyłeś mój synu jak najlepiej.
Sosten zjadł szybko śniadanie, i nie widząc się z siostrą, nie spytawszy nawet o zdrowie Matyldy, powrócił do Paryża.
W kwandrans po jego odjeździe, pani de Perny zwołała całą służbę zamkową. Prócz ogrodnika z żoną i chłopaka, który mu pomagał w robocie ogrodowej, mieszkających opodal od zamku, było siedmioro sług. Stangret, dwóch lokai, dwie panny służące, pokojówka i kucharka. Pani de Perny przemówiła do nich serdecznie:
— Prosiliście mnie moje dzieci o pozwolenie przejechania się do Paryża; gdzie każdy z was zostawił kogoś mu drogiego. Wtedy musiałam wam odmówić, choć mi to samej sprawiło wielką przykrość. Pojmuję, że możecie mieć nawet w tem ważny interes. Otóż dziś mogę wam wszystkim udzielić urlopu, aż do jutra wieczór. Tylko musicie mi zaręczyć, że jutro przed nocą wrócicie do zamku.
— Przyrzekamy to uroczyście, jaśnie pani — zawołali zgodnym chórem. Pani de Perny mówiła dalej:
— Wiadomo wam wszystkim, że moja droga córka znajduje się w stanie błogosławionym. Oczekujemy rozwiązania, jutro w nocy, a najdalej pojutrze. Jesteście wiernymi i pocz-
Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/129
Ta strona została przepisana.