Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/130

Ta strona została przepisana.

ciwymi sługami domu margrabiów de Coulange, nie wątpię zatem, że podzielicie naszą radość w tym szczęśliwym wypadku... Widzieliście mego syna przyjeżdżającego... Chciał zabawić z nami dni kilka; poprosiłam go jednak, aby powrócił niezwłocznie do Paryża, przywożąc nam ztamtąd akuszerkę i mamkę, zamówione od miesiąca. Ponieważ dziś jesteśmy rozradowani, pragnęłam, żeby i wam ten błogi dzień upłynął wesoło i zapisał się w pamięci, jako data wyjątkowa.
Wyciągnęła z kieszeni sakiewkę jedwabną.
— W imieniu mojej córki — kończyła — daję każdemu z was na tę podróż po dwadzieścia pięć franków. Jedźcież moi kochani do Paryża i bawcie się tam dobrze. Ogrodniczek dopilnuje koni, a ogrodnik z żoną załatwią się z usługą około nas.
Słudzy schowali do kieszeni gratyfikację, udzieloną im tak łaskawie, dziękując jaśnie pani bez końca i miary; poczem ulotnili się z zamku czemprędzej, aby nie spóźnić się na ranny pociąg. Matka Matyldy śledziła ich odjazd, ukryta za firanką w jednem z okien zamkowych.
Gdy ostatni z służby znikł jej z oczu, uśmiech tryumfu rozjaśnił jej twarz, a wzrokiem rozpłomienionym, wzniesionym w górę, zdawała się wyzywać zuchwale do walki, wszystkie moce nieba i nieledwie Boga samego.

XVIII.

Według polecenia Blaireaua, Solange znalazła z łatwością w Asnières akuszerkę i odezwała się do niej w te słowa:
— Wkrótce zapewne będę potrzebowała pani pomocy; przychodzę więc zapytać się, czy mogę na nią liczyć?
— Ależ ma się rozumieć łaskawa pani. Jestem na usługi wszystkich ludzi bogatych i ubogich.
— Dziękuję. Gdy zajdzie potrzeba, uwiadomię panią.
— Stawię się na zawołanie, czy w dzień, czy w nocy, łaskawa pani, byle mnie tylko tego dnia właśnie nie zawołano gdzieindziej.
— Rzecz łatwa do pojęcia — odrzekła Solange.