Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/163

Ta strona została przepisana.

mężu, wzruszała do głębi margrabinę. Odpowiadała też poczciwcom ze łzami w oczach, i z wrodzoną jej uprzejmością.
Ile razy szła pieszo przez wieś, nie omieszkała wstąpić pod strzechę najuboższych, gdzie tylko było coś dobrego do zrobienia, gdzie potrzeba było zasiłku pieniężnego, słowa pociechy w zwątpieniu, lub pomocy i porady w chorobie.
Dowiedziała się nie bez zdziwienia, że odkąd zamieszkała w zamku, obsypywała dobrodziejstwami całą okolicę; że nazywano ją po prostu opatrznością wszystkich nieszczęśliwych. Zrozumiała, że to jej matka, w celu łatwym do pojęcia, rozrzucała garściami nie swoje pieniądze, w imieniu margrabiny.
— Gdy umarła matka jaśnie pana — opowiadano we wsi Matyldzie, wszyscyśmy płakali rzewnie, tracąc w niej prawdziwą dobrodziejkę i opiekunkę ubogich... Dziś jesteśmy pocieszeni, odszukując tę samą łaskawość w synowej nieboszczki. Nazywaliśmy ją, matką nieszczęśliwych, i jaśnie panią już tak samo nazywamy. Jest w Coulange odwieczna tradycja, przechodząca z ojca na syna. Opiewa ona: „Wszyscy margrabiowie de Coulange, są dzielni i wspaniałomyślni, a żony ich bez wyjątku, anielsko dobre i litościwe“.
Nie tyle dla córki, ma się rozumieć, ile przez wzgląd na własne znudzenie brakiem towarzystwa, pani de Perny dopuszczała teraz do zamku obce osoby. Pomiędzy innymi zaczął bywać bardzo często proboszcz z Coulange, nadskakujący ciągle pani de Perny.
Zdrowie dziecka było doskonałe: rozwijało się i rosło w oczach. Margrabina nigdy o chłopcu nie wspominała, nie zajmując się nim zupełnie. Zauważyli jej niezwykłą dla syna obojętność, tak domowi, jak i nieliczni goście, bywający w zamku. Wywołała ona lekkie zdziwienie, z którem jednak nikt się nie zdradził wobec Matyldy.
Wbrew radom i napominaniem matki, margrabina trzymała się zdała od dziecka, usiłując prawdopodobnie nie myśleć nawet o tegoż istnieniu.
Mamka natomiast nie odstępowała na krok dziecka. Gdy schodziła do ogrodu, niosąc na rękach swego wychowanka, unikała wiedziona instynktem spotkania z Matyldą.