Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/17

Ta strona została przepisana.

thène był jego jedynym przyjacielem. Pan de Perny zdołał z trudnością ukryć swe radosne wrażenie na wiadomość, że pan de Coulange się nudzi, że w jego sercu wielka pustka, koniec końców, że jest bardzo ^usposobiony do małżeństwa. Godzina do działania nadeszła.
Jednego dnia, gdy margrabia składał wizytę pani de Perny, ta mu rzekła:
— Panie margrabio, przyrzekłam mojej córce, że ja i Sosthène pójdziemy odwiedzić ją dzisiaj na pensji; gdybym mogła liczyć na pańskie zezwolenie, zaproponowałabym ci, abyś nam towarzyszył.
— Ależ to nowy dowód przyjaźni, który mi pani dajesz — odparł żywo — nie mam jeszcze zaszczytu znać panny de Perny.
Matka i syn zamienili ze sobą porozumiewające spojrzenie.
Powóz margrabiego czekał na dole. W mgnieniu oka pani de Perny była gotowa. Pojechali.
Zaszło to, co pan de Perny przewidział. Niezwykła piękność młodej dziewczyny uderzyła margrabiego; wrażenie udzieliło się sercu i było równie szybkie jak głębokie.
Wychodząc z pensjonatu był oczarowany i rozmarzony. W drodze zaledwie odpowiadał na stawiane mu pytania. Pan de Perny był szalenie wesoły, pani de Perny przypatrywała się bacznie przyjacielowi swego syna, zachowując milczenie, jak należało matce rodziny troszczącej się o swojo dzieci.
— Matylda ma już siedmnaście lat — rzekła margrabiemu. — Teraz, kiedy skończyła nauki, wezmę ją z pensjonatu i trzeba będzie pomyśleć o jej przyszłości, o jej szczęściu!
Młody człowiek odpowiedział tylko skinieniem głowy.
Kiedy margrabia opuścił państwo de Perny, matka przemówiła do syna:
— Nie omyliłeś się, Sosthène, trzymamy w ręku pana de Coulange. Za cztery lub pięć dni będzie się widział znowu z Matyldą, a przed upływem dwóch tygodni, oświadczy się o jej rękę.