Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/223

Ta strona została przepisana.

Sosten, któremu zależało dużo na dobrej opinji margrabiego, co parę dni odwiedzał szwagra, unikając spotkania się z siostrą. W rozmowie unikał nawet wzmianki o niej, ale za to szeroko i długo opowiadał o staraniach (jakich nie czynił), w celu wynalezienia zajęcia lub posady odpowiedniej jego zdolnościom i stanowisku, jakie zajmuje w arystokratycznym świecie.
Bliżsi znajomi pewni byli, że ujrzą na chrzcinach babkę i wuja, a zdziwienie ich było wielkie, gdy na wszelkie pytania co do tego czynione, Matylda spokojnie ale z całą stanowczością dawała jednę i tę samą odpowiedź, że wołałaby wcale nie chrzcić dziecka, niż ujrzeć u siebie matkę i brata.
Hrabstwo Laugeon, dalecy krewni margrabiego, zostali rodzicami chrzestnemi dziecka, które przy chrzcie otrzymało imię Karoliny, Maksymiljany.
Margrabiego dziwiło to postępowanie żony względem matki i brata, brał jej to za złe nawet. Z początku uważał to za chwilowy kaprys, i próbował pośredniczyć, ale prędko dał pokój wszystkiemu napotkawszy na stanowczy opór i wstręt, którego w żaden sposób wytłómaczyć sobie nie potrafił. Za delikatny, aby gwałtem żądać od żony wytłómaczenia, czekał aż go sama udzieli.
Nie potrzebujemy chyba zapewniać, że Matylda ubóstwiała swoją córeczkę. Godzinami pochylona nad kolebką, wpatrywała się, nie mogąc oczu od niej oderwać; na jedną chwilę nawet nie chciała dziecka zostawić samego.
Ta nadzwyczajna troskliwość o córkę nie zadziwiłaby nikogo, gdyby nie rażąca sprzeczność w jej postępowaniu z synem, dla którego była nie tylko obojętną, ale traktowała nawet prawie... z odrazą.
Ta różnica w postępowaniu Matyldy dla przyjaciół i znajomych była ciekawą zagadką i dawała powód do rozmaitych domysłów i sądów o niej.
Nikt więcej nie myślał o tem, jak margrabia. Zastanawiał się, porównywał, próbował tłómaczyć sobie te ostateczności, widząc ciągłą walkę żony z sobą samą, a wszystko napróżno! Gdy w końcu nabrał przekonania, że się to nie