Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/225

Ta strona została przepisana.

co się zaliczało do wyboru towarzystwa. Umiał połączyć u siebie kwiat dawnej arystokracji francuskiej z wybitnemi osobistościami ze świata literackiego, artystycznego i wojskowego.
Wszystkich, a szczególnie tych, którzy znali i bywali u rodziców Matyldy, dziwiła nieobecność pani de Perny i Sostena. Zapytywano margrabiego o powód. Biedny margrabia, który sam prawdziwej przyczyny nie znał, odpowiadał mocno zakłopotany:
— Prawdziwie nie wiem... Coś zaszło między margrabiną a panią i panem de Perny... Jakieś nieporozumienie... w lecie jeszcze... gdyśmy mieszkali razem na wsi.... Wreszcie przyszło między nimi do zerwania wszelkich stosunków?.... Nie wiem. Jestem atoli przekonany, że nie zawiniła niczem w tej sprawie... margrabina. Z czasem zaciera się wszystko w sercu i w pamięci. Nie tracę przeto nadziei, że potrafię wzniecić na nowo harmonję i pogodzę margrabinę z jej matką i bratem.
Matylda ze swojej strony odpowiadała tym, którzy byli na tyle niedyskretni i pytali ją o to:
— Matka moja chciała być panią wszechwładną w moim domu. Uznałam za potrzebne zwrócić na tę niestosowność jej uwagę. Uczuła się tem mocno dotkniętą i upokorzoną. Odjechała z zamku Coulange, a mój brat zabrał się z nią razem. Nie zatrzymywałam ich co prawda; zrozumiałam bowiem, że nie mogą się pomieścić dwie gospodynie w jednym domu. Mohłyby stąd wyniknąć tylko coraz ostrzejsze starcia między nami i coraz przykrzejsze stosunki.
— Oh! to tylko chwilowe nieporozumienie. Spotkacie się panie gdziekolwiek, uściskacie jedna drugą, i zawrzecie pokój na nowo.
— Nigdy! — odrzekła z naciskiem margrabina.
To słowo „nigdy“, wymówione tak stanowczo przez Matyldę, dało powód ciekawym do nowego, niesłychanego zdumienia, i dostarczyło im tematu do snucia dalszych komentarzy tego faktu niezwykłego.