marzyć. Zostaniesz margrabiną, to znaczy równą najszlachetniejszym i największym damom, będziesz miała bogactwo, zbytek, czyli życie łatwe, szczęśliwe; dni będą ci płynęły wśród coraz to nowych przyjemności. Tak jest, to wszystko będziesz zawdzięczała twemu bratu, nie zapomnij o tem. Jutro, kiedy pan margrabia de Coulange przyjdzie, okażesz nam twą wdzięczność, przyjmując go uprzejmie.
Teraz, moja córko dodała, wracając — chodź, niech się uściskam; jestem zadowolona z ciebie.
Młoda dziewczyna zbliżyła się cała drżąca, ażeby otrzymać od matki pocałunek.
W takich to warunkach panna Matylda de Perny została margrabiną de Coulange.
Na drugi dzień po ślubie, kiedy młoda para odbywała podróż do Włoch, pani de Perny i syn jej przenosili się ze szczupłego pomieszkania do wspaniałych apartamentów w pałacu de Coulange.
Udając bezgraniczne przywiązanie do córki, czuła matka oświadczyła zięciowi, że cierpiałaby bardzo, żyjąc zdala od Matyldy i że byłby to może dla niej cios śmiertelny.
Wtedy tenże oznajmił, że będą mieszkali razem i że apartament w jednem skrzydle pałacu de Coulange, zostanie oddany do dyspozycji pani de Perny.
Nadto, margrabia zapewniał utrzymanie de Perny, powierzając mu stanowisko zarządcy swych dóbr z płacą dwudziestu czterech tysięcy franków rocznie.
W myśli teściowej, zięć jej zrobił dla nich jeszcze bardzo mało.
Margrabia okazał się równie wspaniałomyślnym względem swej żony. Przy kontrakcie ślubnym zapisał jej posag, wynoszący dwieście tysięcy franków.
Matylda nie mieszała się w te zarządzenia. Matka jej i brat uwiadomili ją o nich tylko dla formy. Przyzwyczajona oddawna stosować się we wszystkiem do woli matki, przyj-