pływający w powietrzu promyk nadziei, którym łudził się przez chwilę.
— Nic, i wiecznie nic! — mruknął najokropniej zniechęcony. — Nie mogę schwycić nitki przewodniej, któraby mnie wyprowadziła z tego labiryntu tajemnic nieodgadnionych. Ta kobieta, nazywająca się niegdyś Józefą, a przedstawiająca się Gabryeli, jako wdowa, Felicja Trélat, zjawia się, działa i niknie jak cień... bez śladu! Kierowała nią widocznie inna ręka, bardziej sprytna i zręczna... Ah! cieszyłem się zanadto prędko. Wracam napowrót w koło zaczarowane i bez wyjścia. Przyznaję, com pomyślał o tem od razu: Rzecz cała była po mistrzowsku uplanowaną i wykonaną, aż do końca przez kilku zręcznych a przewrotnych hultajów, którzy nie próbowali z pewnością na tej sprawie, po raz pierwszy sił swoich. Wiedzieli, że muszą liczyć się z policją, i urządzili wszystko w ten sposób, aby nam, ajentom zasłonić oczy i wyprowadzić w pole. Dla uniknienia śledztwa i zatarcia wszelkich śladów po sobie, łotry nie zaniedbali niczego... O tem, co prawda, wiedziałem od razu, że mamy do czynienia z hultajami sprytnymi, jak sam szatan i kutymi na cztery nogi!... jak to mówią... Tem milszem byłoby zwycięstwo i pokonanie zręcznych łotrów. Ale jak dotychczas, niech mnie djabli porwią! jeżeli widzę w okalających mnie ciemnościach, bodaj koniec własnego nosa? Do pioruna! Józefa, czy Felicja Trélat; kimże jest właściwie ta kobieta? Może oba imiona i nazwisko fałszywe?... Dałbym sobie głowę uciąć nieledwie, że to wszystko kłamstwo wierutne! Nie wierzę ani w jej małżeństwo, ani w owdowienie, dla tej prostej przyczyny, że nikt nie byłby na tyle głupi, aby prowadzić ją z sobą przed ołtarz. Ta strojna utrzymanka, latająca niegdyś z balu na bal, została niezawodnie tem, czem była przed laty dziesięciu; awanturnicą w najgorszym rodzaju.
...Dotąd więc nie znalazłem niczego... Zawsze i wiecznie prześladuje mnie nieszczęście!... Nie wiedzie mi się!... nie wiedzie!...
Po półtorarocznych daremnych poszukiwaniach, można było zniechęcić się zupełnie i zaniechać raz na zawsze całej sprawy,
Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/251
Ta strona została przepisana.