pomnij pan, żeś ją znał kiedykolwiek. Życzy ona panu, żebyś był jak najszczęśliwszym. Przynoszę ci jej najzupełniejsze przebaczenie“.
Zdumiał się Morlot, słysząc ją mówiącą tak zimno i spokojnie. Nie mógł wytrzymać, i powiedział jej to otwarcie.
— Taką być powinnam — odpowiedziała poważnie. — Muszę myśleć dotąd i o mojem dziecku. Prócz dla mego syna, serce moje zamarło dla całego świata.
Morlot zamilkł na chwilę.
— Może tak będzie najlepiej dla pani — rzekł z cicha. — Teraz wspomnę ci, czegom dowiedział się w Orleanie....
Drgnęła nerwowo.
— Jeździłeś pan więc i do Orleanu? — wykrzyknęła.
— Było to moją świętą powinnością panno Gabryelo.
— Cóż tam panu powiedziano?
— Co się tyczy głównej sprawy wykrycia złoczyńców, którzy wykradli ci syna, panno Gabryelo, nie postąpiłem ani o krok naprzód....
— Tak.... tak — jęknęła głucho — zawsze nic... i nic....
— Mam jednak dla pani inną.... nader smutną wiadomość....
— Mów pan prędko!... o co idzie?...
— Zranię głęboko twoje serce pani.... musisz się jednak dowiedzieć prawdy, czy dziś, czy jutro....
— Nie męcz-że mnie pan!... Co się stało za nowe nieszczęście?....
— Ojciec pani... nie żyje....
— Umarł mój ojciec! — wydała krzyk rozdzierający, zrywając się z krzesła na równe nogi. Z wzrokiem zamglonym i wlepionym bezmyślnie w jeden punkt, z ramionami obwisłemi, stała przez chwilę, jak skamieniała. Potem pierś jej podniosła się głuchem łkaniem; przycisnęła oburącz serce, uderzające gwałtownie, i upadła nazad z jękiem na krzesło. Morlot dośtrzegł dwie grube łzy, staczające się zwolna po jej twarzy.
Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/273
Ta strona została przepisana.