Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/296

Ta strona została przepisana.

— „Zebraczka“, pani margrabino. Napisali tę sztukę do spółki panowie Anicet Bourgois i Michał Masson. O ile ja się znam na tem, najlepsza to sztuka z tych wszystkich w tym rodzaju, które pojawiały się od lat kilku. Wystawiają dramat w teatrze Gaité. Jest on pochwycony żywcem z ogniska rodzinnego. Niesłychanie zajmujący i wzruszający do głębi serca; wynosi pod niebiosa i otacza świetlaną aureolą, miłość macierzyńską, grając mistrzowsko na wszystkich nerwach. Przestrzegam panie z góry, że jeżeli pójdziecie na tę sztukę, zaopatrzcież się przynajmniej w cztery chusteczki. Nie będzie ich za wiele, aby obcierać łzy, które wam ów dramat z oczu wyciśnie, Nie opowiem go wam; zabrało by to nam bowiem zbyt wiele czasu. Idźcie do teatru i podziwiajcie tak autorów, jak i przejęcie się każdą rolą artystów, którym powierzono takowe. Zajmą was, tak jak i mnie zajęły, przygody nieszczęśliwe biednego dziecka, wykradzionego rodzicom przez bandę cyganów, która bawiła przelotnie w tej okolicy.
— Główną osią zatem, około której obraca się dramat, jest dziecko ukradzione? — spytała żona inżyniera Anglika, pani Wend.
— Tak pani... Wzbudza najwyższe zajęcie owe dziecko i jego matka, żebraczka.
— Na szczęście — wtrąciła inna pani — że to wylęgło się jedynie w bujnej wyobraźni autorów. Nie wierzę, żeby w naszej epoce, znalnźli się ludzie na tyle zuchwali, aby kraść dziecko rodzicom.
— Zdarza się to jednak — rzekł młody blondyn. — Bardzo często opisują nam dzienniki coś, w tym rodzaju.
— Oh! papier cierpliwy — odpowiedziała owa pani niedowierzająca.
— Pozwala pisać i drukować, co się komu podoba.
— Nie wiem, czy można wierzyć wszystkiemu, o czem donoszą nam dzienniki — przemówiła na nowo pani Wend. — Zdaje mi się jednak, że i dziś dopuszczają się ludzie nikczemni zbrodni podobnych.
Przed kilku laty w Asnières, ukradziono matce synka, w dwanaście godzin zaledwie po przyjściu dziecka na świat.