Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/300

Ta strona została przepisana.

Matylda słuchała ze wzruszeniem coraz wzrastającem. Pani Wend kończyła w ten sposób opowiadanie.
— Musiała niegodziwa zbrodniarka wykraść dziecko około dziesiątej w nocy, o dziewiątej bowiem odeszła doktorka, nakłaniając młodą matkę do snu.... do wypoczynku. Jak okropnem było przebudzenie nieszczęsnej kobiety, gdy nie zastała już w kolebce swojego drogiego niemowlątka!
— Coś przerażającego! — zawołała jedna z pań obecnych.
— Gdy odchodziła doktorka — mówiła dalej żona inżyniera — nie zdradziła się niczem pani Trélat, jakie knuje haniebne zamiary. Pewien wyrobnik w Asnières, wracając do domu przed godziną dziesiątą, spostrzegł z daleka w miejscu bezludnem, nad brzegiem Sekwany, stojący powóz, pański, co się zowie, zaprzężony parą pysznych rumaków. Zaciekawiony, ukrył się w krzakach łoziny, czekając, co też z tego wyniknie. Nadbiegła za chwilę kobieta cała zadyszana, niosąc w ramionach niewielkie zawiniątko. Była wzrostu słusznego, pięknie zbudowana i dość jeszcze młoda, sądząc po ruchach szybkich i elastycznych. Ktoś otworzył jej drzwiczki ze środka. Jednym susem siedziała już w karecie. Woźnica zaciął konie, i pomknęły jak strzała ku Paryżowi.... Zbrodniarka miała widocznie wspólników. Była nawet prawdopodobnie li powolnem narzędziem, w rękach ludzi chytrych, przebiegłych i dość możnych, aby zapłacić za to wszystko.... Były to jednak, jak wyżej wspomniałam, bezpodstawne przypuszczenia: które pozostały niestety takiemi, pomimo najgorliwszych poszukiwań i śledzenia za zbrodniarzami, ze strony policji.
— I później więc nie dowiedziano się niczego od nieszczęśliwej młodej matki? — spytała Matylda.
— Ani o niej samej.... ani o zbrodniarce, która mieszkała z nią przez kilka miesięcy w Asnières.
Matylda była ogromnie poruszona temi szczegółami. Zaledwie zdołała opanować niepokój nią miotający. Łatwo zrozumieć, jak bolesne myśli mózg jej rozpierały, gdy słyszała o nieszczęśliwej matce, której syna ukradziono. Każde słowo