niało jej się to wszystko, o czem słyszała dziś wieczór u hrabiny de Germond. Strzeliła jej do głowy myśl straszliwa, czy nie skorzystano z jej niebytności, aby wykraść ukochaną córeczkę?
Otrząsła się po chwili z ubezwładnienia, a rzuciwszy się na spiącą ochmistrzynią, niby lwica rozjuszona, szarpnęła ją za ramię z niesłychaną gwałtownością. Kobieta zbudzona nagle z pierwszego snu, skoczyła z łóżka na równe nogi, wytrzeszczając na margrabinę oczy ogłupiałe z przerażenia. Zdołała nareszcie Matylda dobyć głosu z piersi ścieśnionej:
— Gdzie Lola?.... Gdzie moje dziecię?! — zawołała głucho.
— Mała Lola?.... — wybełkotała ochmistrzyni, przecierając oczy zaspane. —
Ja nie wiem.... spała przecież w swojem łóżeczku....
— Tak to pilnujesz mojej córki, nędznico! wybuchnęła margrabina oszalała.... prawie nieprzytomna, biegnąc do taśmy od dzwonka. W chwili, gdy miała się na niej uwiesić, zwołując całą służbę, obił się o jej uszy śmieszek dziecięcy, srebrny i rozkoszny. Wychodził z jej pokoju sypialnego. Tak potrafiła się tylko śmiać jej Lola najmilsza.
— Ah! — krzyknęła, odetchnąwszy całą piersią. Potrzebowała jednak dłuższego czasu, aby ochłonąć z trwogi śmiertelnej.
— Jak też mogłam przypuścić tę okropność? — pomyślała. — Oszalałam na prawdę!
Lola musiała być niesłychanie zadowoloną. bo śmiała się dalej na cały głos.
— Niepotrzebnie obudziłam cię pani Germain — przemówiła Matylda z pewnem pomieszaniem. — Możesz położyć się nazad.
Po tych słowach otworzyła drzwi do swojej sypialni. Przedstawił się jej oczom zdumionym obrazek rozkoszny i rozrzewniający jednocześnie. Margrabia wciśnięty w fotel, trzymał Lolę na kolanach i podrzucał, bawiąc się w „Jedzie, jedzie pan. — Dziecko było uszczęśliwione tym zupełnie nowym wynalazkiem. Oswoiła się z ojcem w jednej chwili.
Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/312
Ta strona została przepisana.