Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/316

Ta strona została przepisana.

Odchyliła drzwi do gabinetu obok. Pokojowa wciśnięta w róg niskiej sofeczki, zdawała się spoczywać w śnie głębokim. Musiała wołać na nią Matylda aż trzy razy. Zerwała się nakoniec, niby ktoś, obudzony nagle z pierwszego snu.
— Co tu panna robisz? Czemuś się dotąd nie położyła? — spytała surowo margrabina.
— Jaśnie pani kazała mi czekać odpowiedziała pomięszana.
— Usiadłam w gabinecie i jakoś sen mnie zmorzył pomimowolnie....
Margrabina była niesłychanie dobrą i pobłażliwą dla sług. Zadowolniła się więc tą wymówką.
— Mniejsza o to — skinęła ręką. — Idź i połóż się spać. Rozbiorę się dziś sama. Tylko pamiętaj na drugi raz, że nie wolno ci czekać na mnie w moim gabinecie.
Julja odeszła w milczeniu, z głową spuszczoną.
— Czy przypuszczasz, że twoja pokojowa ukryła się w gabinecie, aby nas podsłuchiwać? spytał mąż Matyldę.
— Tak sądziłam zrazu.... zdaje mi się jednak, żem posądzała ją niesłusznie, i że spała po prostu twardo.
— W każdym razie nie byłaby podchwyciła tajemnicy zbyt zajmującej — wtrącił margrabia. — Mówiliśmy o rzeczach, które tylko dla nas przedstawiają jakikolwiek interes.
Mylili się oboje. Julja wcale nie spała i wysłuchała całej rozmowy margrabiostwa, która wydała się jej nader ważną.
Skoro znalazła się w swoim pokoiku, zamiast udać się na spoczynek, zasiadła do pisania listu:
„Prowadzi się tu życie niesłychanie jednostajnie. Jestem niemniej zadowolona z tego miejsca, które otrzymałam dzięki pańskiej protekcji. Nie pisuję często, nie mając niczego do doniesienia. Nie sądź pan jednak, że nie podpatruję bacznie i nie wytężam słuchu, aby nie uszło nic mojej uwadze. Nie zapominam o niczem z tego, coś mi pan polecił. Dziś nakoniec, zdarzyło się coś niezwykłego“.
„Pani margrabina wyjeżdżała pod wieczór, a wróciwszy po jedenastej w nocy, udała się prosto do pokoju małego