Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/32

Ta strona została przepisana.

moglibyśmy oczekiwać spokojnie ostatniej godziny margrabiego. Nie chodziłoby już tylko o majątek pana de Coulange, którego cyfra wynosi dzisiaj cztery miljony, ale również o majątek jego ciotki, księżnej de Chesnel-Tanguy, której margrabia jest jedynym spadkobiercą.
— Oh! to byłoby cudowne! — Sosthène wykrzyknął, z oczami błyszczącemi chciwością. — Stara księżna ma blisko dziesięć miljonów franków.
— Na nieszczęście Matylda dziecka nie ma. Nietylko nie możemy myśleć o miljonach księżnej, ale bardzo prawdopodobne, majątek mego zięcia wymknie nam się z rąk. Gdyby umarł jutro, jego i jego ciotki miljony rozprószyłyby się po czterech rogach Francji i powiększyłyby majątek dalekich krewnych margrabiego.
De Perny tupnął o ziemię z wściekłością.
— Gdyby to miało nadejść, moja matko — zawołał drżącym głosdm — nie byłoby sprawiedliwości na świecie, byłoby to bezprawia! Ale tak nie będzie, tak być nie może!
— Trudno walczyć z prawem.
— Nie, nie — powtórzył gwałtownie, chodząc po pokoju nierównym krokiem — tak nie będzie, wołałbym...
— Cóżbyś wolał?
Nie odpowiedział. Z głową pochyloną przemierzał pokój szerokiemi krokami. Po chwili zatrzymał się nagle, podniósł głowę i uderzył się w czoło. Straszliwy uśmiech przemknął mu po ustach, wzrok zapalił się dziwnym ogniem.
Zbliżył się do matki. Ta mimowoli zadrżała.
— Cóż znalazłeś? — zapytała.
— Co znalazłem, dowiesz się niebawem — odparł głucho. — Nowa myśl błysła mi w głowie i musimy, słyszysz matko, musimy ją wykonać.
— Nie pragnę lepiej. Pierwej jednak muszę ją poznać.
— Mogę liczyć na ciebie?
— Wiesz o tem dobrze.
— A zatem, matko, Matylda będzie miała dziecko.
Pani de Perny zerwała się na równe nogi.