to rodzaj Herkulesa, noszącego przezwisko Gargasse. Byłem na tyle scczęśliwy, schwycić go za kark sam jeden, bez niczyjej pomocy. Hultaj należał do szajki złoczyńców, wybornie uorganizowanej. Badano go, nie wyciągnąwszy jednak z niego ani jednego słowa. Lęka się skompromitować zeznaniami swoich towarzyszów. Ręczę, że będzie milczał do końca nawet wobec „sędziów przysięgłych“.... Jemu to ani pomoże, ani zaszkodzi. Tyle nabroił i tak jawnie, że dostanie co najmniej piętnaście lat galer.
— A w mojej sprawie panie Morlot, zawsze nic i nic?
Zmarszczył nagle czoło ajent policyjny:
— Dotąd nie odkryłem niczego, niestety!.... Nie wpadłem na ślad, choćby najlżejszy — rzekł głosem przytłumionym.
Westchnęła ciężko Gabryela.
— Oh! nie zniechęca mnie to bynajmniej. — Morlot wyprostował się dumnie, z wzrokiem rozpłomienionym. — Nędznicy! potrafili ukryć się doskonale! Ale ja jestem niesłychanie wytrwały i cierpliwy. Mam dobre oczy, a jeszcze lepsze uszy. Patrzę i słucham. Pewnego dnia muszę wpaść na trop....
Gabryela potrząsła smutnie głową:
— Wszak nieraz powtarzałeś panie Morlot, że błądzisz po omacku wśród egipskich ciemności. Staram się tymczasem koić mój ból i uśmierzać śmiertelną tęsknotę za własnym synem, pieszcząc i całując dzieci obce.... Dziś jestem niezwykle smutno usposobioną.... Może rezerwie mnie trochę pańska obecność.
— Niestety! — wtrącił Morlot. — Kiedyż jesteś pani wesołą?
— Zapewne.... Tego wieczora jednakże, prześladuje mnie myśl uporczywa, i nie mogę pozbyć się jej w żaden sposób.
— Cóż panią tak udręcza?
— Zdaje mi się, że syn mój już nie żyje....
— Po co oddajesz się pani tak bolesnym przypuszczeniom?
Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/325
Ta strona została przepisana.