— Niemożliwe zadanie! Trzyma ją margrabina ukrytą szczelnie na dnie serca.... śmie zaledwie w zupełnej samotności, zwrócić się myślą ku niej. Ona to tak ją udręcza, zatruwając każdą chwilę w życiu. Biedna margrabina, jest istną męczennicą, oddaną na pastwę wiecznej trwodze i wiecznemu niepokojowi!.... Przygniata ją, druzgocze niejako swoim ciężarem, ta okropna tajemnica!....
— Czy czeladnik ślusarski, jest ciągle z margrabiną?....
— Tak.... ale zbiera właśnie swoje narzędzia i odchodzi.... Margrabina wtyka mu w dłoń sztukę złota, i wyprowadza sama bocznemi schodami i drzwiczkami ukrytemi w ścianie zatapetowanej.
— Nie idź pani za nimi.... Pozostań w pokoju przy owym kuferku metalowym.... Widzisz go?....
— Widzę... Ślusarz po zalutowaniu cyną, złożył go na stole. Margrabina wraca, patrzy nań i dotyka.
— Powiedz mi pani, co się w nim znajduje?
— Nie można kuferka otworzyć....
— To dla pani nic nie znaczy... Zobaczysz pomimo tego, co tam złożono.
— Nie widzę dokładnie...
— Przypatrz się pani lepiej.
— Jestem bardzo zmęczona...
Morlot zaciekawiony gorączkowo, nie zauważył w cale, że od pewnej chwili, czoło młodej kobiety zrosiło się potem, a muszkuły w twarzy drgały kurczowo.
— Błagam panią! — rzekł z naciskiem — staraj się przeniknąć wnętrze kuferka. Co w nim jest?
— Margrabina powierzyła mu swoją tajemnicę....
— Nie rozumiem.... Tłumacz się pani jaśniej.
— Spisała rodzaj pamiętnika, składając w kuferku spowiedź niejako. Przelała ona na papier myśli najskrytsze i najboleśniejsze.
— Dziwne! dziwne! — mruknął Morlot. Dodał głośno:
— Czy nie mogłabyś pani przeczytać tego, co napisała margrabina?
— Nie.
Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/362
Ta strona została przepisana.