Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/377

Ta strona została przepisana.

trząsanie. Tobie wara od tego! Trzymaj się ściśle roli, którą ci z góry wyznaczyłem, i czyń to tylko, com ci rozkazał.
Nikczemna istota spuściła oczy pomięszana i zarumieniona.
— Cóż się potem stało? — badał Sosten.
— Gdy ślusarz ukończył lutowanie, i pozbierał swoje narzędzia, pani margrabina odprowadziła go sama bocznemi schodami, wsunąwszy mu w dłoń sztukę złota. Gdy wróciła nazad do swego gabinetu, schowała szkatułkę do owej skrytki w biurku!
— Zkąd ją zabiorę lada dzień — pomyślał Sosten, z złowrogim uśmiechem na ustach.
— Czyś już skończyła twój donos? — spytał po chwili.
— Powiedziałam wszystko panu.
— Widziałaś, gdzie margrabina złożyła list pisany do męża?
— Tego nie mogłam dopatrzeć.
— Bardzo źle! musisz się o tem dowiedzieć....
— Skoro pan każę... dowiem się...
— No! nie zawiodłem się zresztą na tobie... Sprytna i zręczna z ciebie dziewczyna... Wprawdzie to, o czem mi doniosłaś, nie ma dla mnie tak wiej ważności, jak sądziłaś. Dowodzi to jednak twojej gorliwości w donoszeniu mi o wszystkiem, co się dzieje w pałacu. Powtarzam surowe polecenie: Potrzebuję wiedzieć nawet o rzeczach, któreby wydały ci się drobnostkami, bez znaczenia. Wszak nie potrzebuję dodawać, żebyś zachowała przy tem jak największą baczność i ostrożność. Staraj się pozyskać całe zaufanie margrabiny.
— Czynię co mogę w tym celu. Udało mi się i tym razem wymknąć niepostrzeżenie z po za portjery.
— Może z czasem przekona się o twojej wierności i nieposzlakowanej uczciwości — uśmiechnął się Sosten szydersko: — Służ mi tylko dalej gorliwie, jak dotąd.
— Pan wie przecie, żem mu oddana z duszą i z ciałem.
— Wiem duszko, że cię trzymam w garści, i że choćbyś chciała, nie ośmielisz się mnie zdradzić.