Szło teraz o to, aby przeniknąć tajemnicę Matyldy, i znaleść dowody, że popełniono istotnie zbrodnię ohydną na biednej Gabryeli.
Dlatego też puścił się Morlot na zwiady, zaraz nazajutrz, o godzinie siódmej rano, nie czekając nawet, żeby powstawały z łóżek jego żona i Gabryela. Przechadzał się krokiem wolnym zbijobruka, który nie ma nic pożyteczniejszego do czynienia tam i nazad po trotoarze ulicy Babilońskiej, nie spuszczając z oka bramy dziedzińcowej, pałacu Coulange. Przypominał sobie szczegóły opowiadania Gabryeli, a jakiś głos tajemny, szeptał mu w sercu; — „Naprzód! tylko śmiało!.... Tam w pałacu, znajdziesz rozwiązanie zawiłej zagadki“. — Jego własny rozum zbijał to twierdzenie, jako coś wprost niemożliwego. Wtedy odzywał się ten sam głos:
— „A dlaczegóż Gabryela pokochała tak namiętnie małego Genia?“....
Wyjął Morlot zapiski z kieszeni i przeczytał: — „Nad brzegiem Sekwanny, w miejscu ustronnem, czekał iście pański ekwipaż, zaprzężony parą dzielnych koni, na ową jejmość Trélat, uciekającą z dzieckiem. Widocznie ukradli niemowlę ludzie bogaci“.
Gdy zrównał się Morlot z bramą pałacu, stanął nagle. Podniósł głowę, z oczów strzeliły błyskawice, i rzucił na pyszną, arystokratyczną siedzibę, spojrzenie dumne, z rodzajem wyzwania. Zaraz jednak potrząsł głową z pewnem zniechęceniem, mrucząc z cicha:
— Tajemnica, której szukam tak długo, zamknięta tam, a ja nie mogę dostać się do pałacu!... Potrzebuję wpierw dowodów... objaśnień..., ale gdy te znajdę, nie będę miał względu na nikogo!
Otarł się prawie o Morlota staruszek, porządnie odziany. Zobaczył go za chwilę przyciskającego guzik metalowy od dzwonka elektrycznego, który odezwał się natychmiast wgłębi pałacu.
— Szczęśliwszy odemnie — pomyślał ajent. — Wchodzi do pałacu jakby do siebie.
Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/385
Ta strona została przepisana.