— Biedna margrabina musiała być w rozpaczy z tego powodu?
— Rzecz naturalna! Ah! nikt nie pojmie, ile wycierpiała wtedy, ta nieszczęśliwa kobieta. Nie domyśla się nawet tego, sam nasz pan. Aby go uzdrowić, wywieziono na Południe pana margrabiego.... gdzieś bardzo daleko....
— Żona pojechała z nim, ma się rozumieć?
— Właśnie, że jej na to nie pozwolono, choć pragnęła gorąco dopełnić świętej powinności. Sprzeciwili się temu, matka i brat pani margrabiny, którzy od dnia jej ślubu mieszkali razem, tak w Paryżu, jak i na wsi w zamku Coulange. Utrzymywali, że nie może jechać tak daleko, będąc od dwóch miesięcy, w odmiennym stanie. Tak było rzeczywiście, co stanowi jeden dowód więcej, że nasz pan nie był znowu tak chorym, jak się zdawało lekarzom.
— Urodził się później mały Genio? — podchwycił żywo Morlot.
— Tak... młody pan hrabia de Coulange.... Skoro odjechał nasz drogi pan, matka pani margrabiny, odprawiła całą służbę, biorąc innych na to miejsce. Ona i jej syn, stali się w zamku Coulange wszechwładnymi panami. Wszystko działo się według ich rozkazów, a o naszej biednej pani nie było i słychu, jakby wcale nie istniała. Nie pokazywała się nawet nikomu z nas. Dowiedziałem się z boku, że matka trzyma ją jak na uwięzi. Nie wolno było służbie zbliżać się do niej, ani spytać o cokolwiek. Margrabina nie miała prawa przyjąć nikogo i przemówić słowa, bez wiedzy i przyzwolenia matki. Była po prostu zamkniętą i odsuniętą od świata.
— Ależ to, co mi opowiadasz panie Pastour, jest prawie nie do uwierzenia! — wykrzyknął Morlot.
— Jednak mówię panu szczerą prawdę — starzec potrząsł głową.
— Dlaczegóż obchodzono się tak tyrańsko, z biednąą młodą kobietą?
— Tego nie wiem. Ale o czem wiem doskonale, to, że pani de Perny jest niedobrą kobietą, a synek jeszcze lepszy niż jego mamuńcia. Zapewne odczuwała głównie nasza bie-
Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/391
Ta strona została przepisana.