Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/393

Ta strona została przepisana.

zwykle tak jasno na każdą sprawę, w tej nie mógł znaleść klucza, aby rozwiązać zagadki. Zapewne zajęło go nadzwyczaj to, co mu opowiadał dawny odźwierny pałacu Coulange; pragnął atoli dowiedzieć się jeszcze czegoś więcej. Odczuwał jednak instynktownie, że z tej rozmowy wytryśnie światło, którego mu potrzeba. Nadpił trochę kawy, badając dalej:
— Nie pamiętasz panie Pastour, ile też lat może mieć synek margrabiego?
— Zaczekaj pan chwilkę.... Urodził się w sierpniu roku 1853.
— Ah! — Morlot drgnął nerwowo.
— Skończy więc wkrótce siedm latek — dodał staruszek.
— Masz wyborną pamięć panie Pastour.
— Tak.. tak... jakoś mi jeszcze nie źle dopisuje — uśmiechnął się starzec, ucieszony komplementem.
— Ręczę, że pomyślawszy cokolwiek, przypomniałbyś sobie pan nawet dzień urodzin, co? — wtrącił Morlot.
Zastanowił się Pastour, odpowiedział atoli po chwili namysłu:
— Co tego, to już nie pamiętam.
....Młody hrabia urodził się na wsi, ma się rozumieć, w zamku Coulange.
— A!... W zamku Coulange? — powtórzył Morlot zadumany.
— Pani de Perny sprowadziła się tam z córką i z synem jeszcze w kwietniu. Stałem w bramie, gdy wsiadano do powozu. Boże! jakże była zmienioną do niepoznania, nasza śliczna, młoda pani!... Blada jak widmo, wychudła, z oczami zapadniętemi, i jakby za mgłą, zaledwie trzymała się na nogach. Przestraszyłem się, spojrzawszy na nią.
— Czy mąż wrócił z zagranicy, na chwilę wydania na świat syna, przez panią margrabinę?
— Nie; powrócił o wiele później....
— A powiedz mi kochany panie Pastour, czy to prawda, com słyszał z boku, że dobra wasza pani bywa z częsta