Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/552

Ta strona została przepisana.

— Skoroś to pojął koleżko od razu — uśmiechnął się Morlot — nie potrzebuję mówić o tem dłużej. Wiem że poprowadzisz sprawę z należytą ostrożnością, i wrodzonym ci sprytem. Kolej na ciebie Jardel.
Drugi ajent pochylił się nad Morlotem, który szukał czegoś w pularesie.
— Masz przy sobie noteskę? — spytał Morlot.
— Oto jest panie inspektorze.
Morlot wyjął ołówek z kieszeni, kreśląc tych kilka słów:
„Pan Juljusz Vi.... 18, ulica Świętego...., Paryż.“
— Czytaj! — rzekł, oddając mu noteskę.
Młody człowiek wlepił w mówiącego wzrok osłupiały, w którym czytało się najwyraźniej:
— „Niech mnie powieszą, jeżeli wiem o co idzie?“
— Dałem ci, kochany Jardel tłumaczył Morlot dokładną kopję adresu, na kopercie przez pół spalonej. Rzecz naturalna, że nie mogę wygrzebać z popiołu całego adresu. Liczę jednak na twoją inteligencję, że potrafisz adres uzupełnić. Oto praca, którą daję tobie. Rozchodzi się o wyszukanie ptaszka, któremu Juljusz na imię, a nazwisko zaczyna się na Vi.... Trzeba również dowiedzieć się, który to święty dany jest za patrona ulicy, gdzie on mieszka pod numerem ośmnastym. Znasz Paryż jak twoją własną kieszeń. i masz nogi młode, a silne, jak u charta. Nie wątpię, że znajdziesz wkrótce rozwiązanie tego, czegoś, niby szarady. W końcu obszedłszy wszystkie ulice ze świętymi, natrafisz na dom pod numerem wskazanym, w którym będzie mieszkał ów Juljusz Vi.... Może znajdziesz go za dzień, lub dwa.... Szansa, jest rodzaju żeńskiego, a z ciebie taki piękny chłopak, że niewiasty powinny by ci sprzyjać ogólnie. Licz zatem na powodzenie w tej pracy mozolnej. Czyś zrozumiał nareszcie?
— Doskonale panie inspektorze.
— Skoro dowiesz się gdzie mieszka ów ptaszek wielce podejrzany, nie spuścisz go więcej z oka, snując się za nim niby cień.
— A gdyby zebrała go chętka wyjechać za granicę?