— Dotąd jednak nie postanowiłeś niczego?
— Mówiłem ci przed chwilą, żem chciał przedtem zasięgnąć pod tym względem twojej rady. Notarjusz czeka z wygotowaniem aktu, na moje rozkazy. Czy wydaje ci się dostatecznym dochód roczny z dziesięciu tysięcy?
— Najzupełniej!
— Dziś więc jeszcze napiszę do notarjusza w tym interesie.
— Pragnę cię o coś prosić Edziu.
— Bądź pewną, że przystanę na wszystko, czego zażądasz.
— Pozwól mi zająć się samej tą sprawą.
— Ależ i owszem kochana Matyldo.
— Pisząc więc do notarjusza.... dziś.... czy jutro.... nie ma w tem bowiem nic pilnego.... uprzedź go łaskawie, że będę miała prawdopodobnie pewne do niego polecenie. Wszak uczynisz to?
— Najchętniej — uśmiechnął się margrabia. — I dodam, że ma tak samo zastosować się do woli margrabiny de Coulange, jak i do mojej własnej.
— Stokrotne dzięki!
— A czy mogę ja wiedzieć, co zamyślasz?
— Jeszcze nie teraz. Czy uda mi się plan przeprowadzić? Nie wiem. Gdy wrócisz mężu z twojej wycieczki w Pireneje, czy powiedzie mi się zamiar, czy nie, powiem ci, com chciała zrobić.
— Przygotowujesz mi zatem niespodziankę, droga Matyldo?
— Sądzę, że będziesz z tego zadowolony.
— Rób więc jak myślisz, Wiesz, że wiara moja w ciebie, jest zupełną i bezgraniczną.
— Czyś już postanowił dzień odjazdu?
— Przypominasz mi Matyldo twojem pytaniem, żem cię dotąd nie uprzedził o odwiedzinach, których oczekuję lada chwila. Przysłano mi list dzisiejszą pocztą, adresowany do Paryża, w którym obiecuje mi się na dni kilka, mój serdeczny przyjaciel, od lat najmłodszych, hrabia de Sisterne. Znasz
Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/557
Ta strona została przepisana.