podwzrotnikowy, przybył do Coulange hrabia Sisterne. Zapowiedział się depeszą, i czekano na niego z drugiem śniadaniem.
Margrabia przyjął gościa otwartemi ramionami, a i Matylda powitała go nader serdecznie. I dzieci uprzedzone przez rodziców, wyciągnęły ku niemu rączęta z własnej i nieprzymuszonej woli. Sisterne uściskał jedno po drugiem; potem pozostał nieruchomy, wpatrując się w nie, szczególniej w chłopczyka, z niemym zachwytem. Zdawał się być wzruszonym do głębi, i zaledwie był w stanie powstrzymać łzy, cisnące mu się gwałtem do oczów. Widok dziatek, budził w nim widocznie jakieś dawniejsze, bolesne wspomnienie.
— Jak też urosły wasze dzieci! — wykrzyknął. — A jakie piękne! — dodał, zwróciwszy się do Matyldy.
Szepnął na ucho margrabiemu:
— Ah! jakżeś szczęśliwy Edwardzie!
Rzeczywiście, kochany Oktawie — potwierdził margrabia. — A oto moje skarby najkosztowniejsze wskazał ręką na żonę i dziatki.
Sisterne westchął nieznacznie.
— Czy tym razem będziemy mieli przyjemność, gościć dłużej w Coulange pana hrabiego? — spytała uprzejmie Matylda.
— Niestety pani margrabino, pomimo szczerych chęci, nie mogę spędzić u was, jak tylko dwa dni.
— Tak krótko!
— Edward wie, że mam urlop tylko na tydzień.
— Spodziewaliśmy się jednak....
— W naszym zawodzie, pani margrabino, nie można zbyt często dogadzać swemu sercu. Cóżby to było dla mnie za wytchnienie po trudach, jakie szczęście, korzystać z państwa serdecznej gościnności, odpoczywając w Coulange dłużej.
Muszę jednak za cztery dni, komenderować już na pokładzie mojej „Eponiny“. Pomimo wymierzonego mi tak skąpo czasu, nie wahałem się wpaść do was bodaj na tych kilkadziesiąt godzin, i uścisnąć wasze dłonie. Nie mogłem odmówić sobie tej przyjemności, przejeżdżając przez Paryż.
Strona:PL É Richebourg Dwie matki.djvu/560
Ta strona została przepisana.